Miejsca nurkowe, atrakcje podwodne, te ożywione i martwe, ciekawostki jednego z jedenastu jezior Olsztyna, czyli jeszcze kilka słów o Jeziorze Długim.
Widok z okolic budynku sprężarkowni na zachodni brzeg jeziora. Na pierwszym planie ponton przycumowany do boi nad środkowym ekofloksem ustawionym w najgłębszym miejscu jeziora.
Już w odległej przeszłości płetwonurkowie z Olsztyna wielokrotnie zaglądali w głąb Jeziora Długiego. Czynili to bardziej z powodów pragmatycznych, niż w poszukiwaniu wartości estetycznych i piękna podwodnego świata. Od połowy lat 50-tych do jeziora zaczęto wprowadzać wody z kolektorów burzowych oraz ścieki z zachodniej części Olsztyna. Na początku lat 60-tych, z niewyjaśnionych przyczyn, raptownie wzrósł poziom wody w jeziorze. Wielu starszych mieszkańców osiedla nad Jeziorem Długim twierdziło, że Niemcy przed wojną wybudowali kolektor do odprowadzenia nadmiaru wody, jednakże sądzono, iż uległ awarii powodując wystąpienie wody z Jeziora Długiego i lokalne podtopienia. Nigdy wcześniej nie zdarzały się takie wypadki, a powódź zaczęto tłumaczyć złym stanem urządzenia, które nie konserwowane odmówiło posłuszeństwa.
Dawna echosonda wielkością przypominała dużą skrzynię, pochodziła ze dużego kutra rybackiego. Odczyt z niej był rysowany na specjalnym papierze.
Podjęto próby lokalizacji kolektora, które jednak zakończyły się fiaskiem. Postanowiono sięgnąć po fachowców „ludzi żab” i zwrócono się o pomoc do Sekcji Badań Podwodnych przy w Wydziale Rybackim Wyższe Szkoły Rolniczej w Olsztynie. Była to prężna grupa płetwonurków, naukowców i studentów, działający w Olsztynie w latach 1956-1966. Poszukiwaniami kierował Lech Jaworski, jeden z inicjatorów wydobycia w 1958 roku Junkersa „Ju 87” z Jeziora Plusznego. Początkowe działania prowadzone jako podwodne zwiady nie przyniosły oczekiwanych rezultatów, dlatego postanowiono wykorzystać nowinkę techniczną w postaci echosondy. W tamtym okresie (1961 r.) była to ogromna nowość i wydarzenie naukowe.
Podczas pracy echosondą wytypowano dwa „podejrzane” miejsca na dnie. Cienki lód, który pojawił się na jeziorze na parę dni sprawił, że przełożono termin podwodnej eksploracji. Oględziny pierwszego miejsca wykazały, że jest zimowiskiem sporej ławicy niewielkiej ryby różanki (obecnie chronionej prawem). Ryby w bezruchu unosiły się tuż nad samym dnem. W drugim miejscu spoczywała, zamiast upragnionego kolektora, stara maszyna najprawdopodobniej młockarnia. Zdarzenie zostało opisane przez J. Kaszuba w „Panoramie Północy”.
Sekcja Badań Podwodnych przy WSR w Olsztynie to była jedna z prężniejszych grup płetwonurków w historii Olsztyna. Na zdjęciu nurek używa tlenowego zestawu o obiegu zamkniętym.
W maju 2006 roku uzyskałem informację od kolegów płetwonurków na temat tajemniczego przedmiotu w Jeziorze Długim. Szybki zwiad wykazał kłębowisko części po wozach konnych i fragmentów metalowych maszyn z licznymi kołami zębatymi. Głębokość, o ile dobrze pamiętam, to około 5 – 6 metrów. Na dnie w tym miejscu zalegał już muł i większa część konstrukcji była przykryta osadami. Nie posiadałem żadnej wiedzy o znalezisku. Typowałem parę rozwiązań tej zagadki. Robocze nazwy znaleziska to: armata, karoca lub sieczkarnia. Do akcji wydobywczej skrzyknęłam koleżanki i kolegów z AKP „Skorpena” oraz kilkoro świeżo upieczonych płetwonurków. Była to dla nich pierwsza „praca podwodna”.
Zawsze nurkowania poszukiwawcze to odrobina adrenaliny z nutką przygody i niepewności. Ekipa w akcji. Boja nurkowa oznacza miejsce spoczynku tajemnicy z Jeziora Długiego.
W niedzielny poranek rozbiliśmy się nad samym brzegiem jeziora. Zabraliśmy ze sobą liny, beczki przystosowane do wydobywania przedmiotów metodą wypornościową oraz górę sprzętu do nurkowania. Elementy znaleziska znajdowały się w małej odległości od brzegu. Praca wydobywcza szła sprawnie. Na powierzchnię wypływały beczki z zamocowanymi przedmiotami. Przy ściąganiu pomagaliśmy sobie terenowym samochodem kolegi Leszka. Co się okazało? Na dnie jeziora zaległa, w wyniku powojennych szabrów i „porządków”, niemiecka, wojskowa sieczkarnia umieszczona na konnym pojeździe kołowym. Konstrukcja była mocno „nadgryziona zębem czasu”. Sama maszyna nosiła ślady naprawy, widocznej na dużych żeliwnych kołach zamachowych. Elementy drewniane, które wystawały ponad osady denne uległy rozpadowi, a części zagrzebane w mule zaskakująco dobrze przetrwały 60 lat pobytu w wodzie. Szczególnie, duże tylne koło, które przetrwało w zaskakująco dobrym stanie. Jego mosiężne piasty, po oczyszczeniu i przemyciu wodą, zaczęły razić nasze oczy swoim blaskiem i wydawały się być ze złota. Koła i elementy pojazdu, po oczyszczeniu i konserwacji, trafiły na posesje klubowych kolegów. Sama sieczkarnia trafiła początkowo do magazynu uczelnianego, ponieważ pomysł na jej wyeksponowanie nie został zrealizowany. W końcu wróciła do jeziora, tym razem do Jeziora Tyrsko, gdzie połamana spoczywa na dnie do dzisiejszego dnia.
Mały reportaż fotograficzny z tamtej akcji do obejrzenia w galerii Nurkowej Polski – „Skarb w Długim”. Autorami zdjęć są Elżbieta Gardocka i Tomasz Sowiński.
W Jeziorze Długim są zatopione inne, duże konstrukcje - trzy urządzenia do napowietrzania jeziora zwane „ekofloksami” lub „minifloksami”. Pierwszy raz postawiono je i uruchomiono w 1987 roku. Konstrukcje postawiono bez nadzoru Urzędu Miasta. Zrobiono tak, gdyż dwa z nich były o 5 metrów krótsze niż w planach. Zastosowano w nich wadliwą stabilizację i połączenia rurowe ze sprężarkami. Niestety, był to „typowy przekręt” urzędu za duże pieniądze, który fatalnie odbijał się na wyniki napowietrzania wód jeziora. Pożar sprężarkowni ostatecznie zatrzymał rekultywacje zbiornika w 1990 roku.
Obecna Katedra Inżynierii Ochrony Środowiska UWM zwróciła się o pomoc do AKP "Skorpena". z uwagi na wcześniejszą, owocną współpracę z panem prof. K. Lossowem przy ekoflosie na Jeziorze Starodworskim.
Jedna z wielu akcji nurkowych w latach 90-tych na Jeziorze Długim. Na zdjęciu widać najdłuższy 11 metrowy ekofloks wydobyty na powierzchnię z głęboczka jeziora. Urządzenie napowietrzające zaczęło pracować jak eżektor i utworzyło w dnie jeziora ponad 6 metrowy krater. Jezioro Długie miało wówczas głębokość maksymalną około 23 metry.
Po prowadzonym jesienią 1990 roku zwiadzie i odnalezieniu ekofloksów odkryliśmy ich tajemnicę i zagadkę częściowego napowietrzania wód jeziora Długiego. Wiosną następnego roku przekonstruowaliśmy i przestawiliśmy ekofloksy w nowe miejsca na dnie i napowietrzanie ruszyło pełną parą. Przez blisko 10 lat ekipa płetwonurków z Kortowa pod nadzorem pani prof. H. Gawrońskiej, pana prof. K. Lossowa oraz moim kierownictwem uczestniczyła w eksperymencie, nurkując w nim dziesiątki razy i parokrotnie przerabiając doświadczalną konstrukcje ekofloksów. Obecnie urządzenia stoją bezużytecznie. Dwa ekofloksy w północnej zatoce i środkowym plosie, są widoczne na powierzchni jeziora i łatwo do nich trafić. Środkowy ekofloks ustawiony jest w najgłębszej część zbiornika i zanurzony jest na około 3 metrów pod powierzchnią jeziora. Trafić do niego można nurkując po linii przesyłowej sprężonego powietrza ze sprężarkowni położonej po wschodniej stronie jeziora lub odszukując jego przy pomocy trału lub echosondy.
Widoczne z pokrywy lodowej elementy ekofloksu w środkowym plosie jeziora.
Dla nurków nie interesujących się industrialnymi konstrukcjami Jezioro Długie oferuje bogatą podwodną faunę i florę. Jest idealnym miejscem na nocne nurkowania, które pozwalają na oglądanie i fotografowanie licznych ryb. Nad brzegiem jest wiele kładek i ławek na których możemy przygotować sprzęt. Można też wybrać opcję rozbicia się na chodniku, przy samochodzie, parkując na al. Przyjaciół na osiedlu Nad Jeziorem Długim. Jedną z niechlubnych osobliwości jeziora jest sumik karłowaty, gatunek sprowadzony w 1885 roku z Ameryki Północnej, który na dodatek ma 3 kolce: 2 pod płetwami piersiowymi, a jeden na grzbiecie (służącymi do obrony). Rany zadane przez sumika są bolesne i długo się goją. Jest to wielki szkodnik w naszych wodach stanowiący zagrożenie dla rodzimych gatunków ryb. Dostał się do Jeziora Długiego w wyniku bezsensownych zarybień dokonywanych przez wędkarzy.
Jest jeszcze kilka tajemnic, które kryją wody jednego z 11 olsztyńskich jezior. Portal Nurkowa Polska pewnie o nich jeszcze napisze. Chciałbym jeszcze raz podkreślić, że obecny stan ekologiczny Jeziora Długie to sukces i jednocześnie fenomen w rekultywacji jezior w Polsce. To było i jest wyjątkowo udane przedsięwzięcie w ratowaniu jeziora - z cuchnącego szamba, będącego zbiornikiem rozrzedzonych z wodą ścieków, do zbiornika o II klasie czystości, w którym można spokojnie pływać i nurkować, w którym ptactwo wodne i ryby pływają w czystej wodzie. Inwestycja pochłonęła wiele pieniędzy, mnóstwo wytężonej dwudziestoletniej pracy naukowej wielu naukowców z Katedry Inżynierii Ochrony Środowiska UWM w Olsztynie oraz ciężkiej pracy grupy płetwonurków z Olsztyna. Mam nadzieję, że efekty będą trwałe i niezmienne, a dodatkowo zmotywują decydentów do ratowania kolejnych, umierających jezior.
Tak wyglądało Jezioro Długie w lecie 2014 roku. Woda zachęca do kąpieli, a w czystej wodzie można z mostka podziwiać stada kleni i okoni. To wynik dwudziestoletniej rekultywacji jeziora !!! (fot. Przemysław Skrzydło)
Zainteresowanych historią, opisem i podwodnymi osobliwościami jednego z jedenastu jezior Olsztyna, czyli kilka słów o Jeziorze Długim w Olsztynie - część pierwsza.