W mroku mulistego dna, od przeszło pół wieku, spoczywały w Jeziorze Mildzie koło Miłakowa szczątki odrzutowego myśliwca - LIM 2. Przyczyną był wypadek lotniczy, który wydarzył się 12 czerwca 1962 roku. Samolot runął z dużej wysokości, w „korkociągu” wprost do jeziora. Pilot, pomimo podjęcia możliwych prób uratowania samolotu, zmuszony był do katapultowania. Wylądował na spadochronie w pobliżu jeziora Wuksniki. Wojsko dość szybko wydobyło, w tajemnicy, starało się usunąć z pod wody wrak odrzutowca. Na szczęście dla płetwonurków ze Stowarzyszenia Reduta Orneta oraz zaprzyjaźnionego klubu AKP Skorpena nie wydobyło w pospiechu wszystkiego
O runięciu do jeziora odrzutowca LIM 2, startującego z lotniska w Ornecie, portal Nurkowa Polska dowiedział się od emerytowanego wojskowego lekarza z Ornety , który namiętnie wędkował nad jeziorem Wuksniki. Zaczęło się od rozmowy o rybach, a skończyło na wrakach samolotów i wypadkach lotniczych do jakich dochodziło z udziałem samolotów z lotniska w Ornecie. Informacje o wypadku i runięciu do pobliskiego jeziora Mildzie okazało się faktem potwierdzonym w fachowych publikacjach. W związku, że był to wrak „współczesnego” samolotu został on przesunięty na dalekie miejsce w rankingu podwodnych poszukiwaniach portalu Nurkowej Polski.
W latach 1952-1968, na lotnisku w Ornecie stacjonował 29 Pułk Lotnictwa Myśliwskiego LWP (Ludowego Wojska Polskiego). W okresie 1952r. – 1953r. poniemieckie lotnisko poddane zostało generalnej rozbudowie. Remonty lotniska przeprowadzano w miarę regularnie, szczególnie pas startowy i drogi kołowania. W 29PLM w Ornecie latało wiele typów samolotów: MiG15, Mig 15 bis, MiG17PF, Lim1, Lim2, Lim5 Lim5PF oraz samoloty szkolne (szkolno bojowe): Mig15UTI, SBLim 1, SBLim2, Jak11, Jak18, CSS13. Wypadki i Katastrofy lotnicze w jednostkach bojowych nie należały do rzadkości. Podczas wykonywania lotów zginęło 8 pilotów z 29 Pułk Lotnictwa Myśliwskiego w Ornecie.
W trakcie przygotowań do „Akcji Stukas 2” prowadzonej przez członków AKP Skorpena, Stowarzyszenia Reduta z Ornety i Nurkowej Polski doszło do wymiany informacji na temat wraku myśliwca LIM 2 z jeziora Mildzie. Okazało się, że koledzy z Ornety byli bardzo zaawansowani w poszukiwaniu dokumentacji tego wypadku odkrywaniu przyczyn, jak i miejsca zalegania pozostałości wraku samolotu wojskowego. Posiadali ciekawe archiwalne dokumenty (dzięki wsparciu Archiwum Wojskowego z Nowego Dworu Mazowieckiego) oraz relacje świadków. Stały się podstawą do ubiegania się o wszystkie pozwolenia na podwodne poszukiwania. O rezultatach akcjach podwodnych, portal Podwodna Polska, była na bieżąco informowany. W momencie, gdy się całkowicie upewnili koledzy z Ornety, że pole szczątków na dnie jeziora zostało skrupulatnie przeszukane, postanowiliśmy się pochwalić tą akcją szerzej. W momencie, gdy się całkowicie upewnili koledzy z Ornety, że pole szczątków na dnie jeziora zostało skrupulatnie przeszukane, postanowiliśmy się pochwalić tą akcją szerzej.
WSK LIM 2 to produkowany w Polsce na radzieckiej licencji myśliwiec odrzutowy Mig 15-bis. W sumie w WSK Mielec latach 1954-56 wyprodukowano 500 sztuk samolotów LIM 2, w 19 seriach. Samoloty LIM 2 były uzbrojone w dwa działka 23 mm i jedno 37 mm. Pod skrzydłami, zamiast zbiorników paliwowych można było podwiesić 2 bomby.
O skreślenie parę słów na temat akcji „LIM 2” poprosiłem kolegę Roberta Dubaja, jednego z aktywnych członków stowarzyszenia, zawodowo związanego z lotnictwem. Wspólnie z grupą pasjonatów podwodnej eksploracji i odkrywania zagadek historii Warmii i Mazur przygotowali krótki reportaż z przebiegu prowadzonych działań.
Dobry fotograf zrobi zdjęcie nawet starą lotnicza fotokamerą. Odnaleziona w jeziorze Mildzie fotokamera …razem z filmem. Właśnie ten pechowy samolot wykonywał zadanie na tzw. walkę powietrzną w parach _ podczas , której piloci „strzelając do wrogiej maszyny” wykorzystują fotokarabiny, a nie działka pokładowe. Niestety pęknięcia obudowy zniszczyły film, ale radość z tego odkrycia jest przeogromna.
Pierwszy etap akcji „LIM 2” został zakończony.
Przypadek sprawił, że podczas wyjazdu na nurkowanie w jeziorze Wuksniki członkowie z sekcji nurkowej Stowarzyszenia Reduta Orneta usłyszeli coś co potwierdziło posiadane wcześniej informacje o samolocie w jeziorze. Była to przysłowiowa kropka nad „i” do rozpoczęcia poszukiwań.
— W tym jeziorze leży samolot — to słowa przypadkowo spotkanego lokalnego regionalisty. — Od ponad pół wieku na dnie jeziora Mildzie spoczywają resztki samolotu wojskowego, który uległ wypadkowi podczas lotu treningowego. Należał do orneckiego 29 Pułku Lotnictwa Myśliwskiego.
To była taka lokalna „tajemnica” mieszkańców Miłakowa…. o której wiedziało kilku starszych mieszkańców Ornety tych pamiętających czasy, gdy w mieście stacjonował pułk lotniczy. Oczywiście informacja ta kilka lat temu dotarła też do członków Stowarzyszenia Reduta Orneta.
-- Warto zatem działać by sprawdzić to co wiemy od dawna. Panowie pomimo , że samolot leży w Miłkowskim jeziorze to przecież też i nasza, ornecka historia. I do tego jeszcze nie ujrzała światła dziennego — rzucił hasło do działań kolega Daniel jeden z nurków Stowarzyszenia
No i zaczęło się. To początek niesamowitej historii i fantastycznej przygody. Przypadkowy „kopniak” adrenaliny rzucił zespół do poszukiwań. Początkowo nie była to penetracja głębin, a żmudne szukanie dokumentów, zdjęć i wszystkiego co pomogłoby rozwikłać tajemnicę tego lotniczego wypadku. A nade wszystko określenie miejsce zalegania samolotu.
W miarę zdobywania informacji, potwierdziły się słowne przekazy lokalnych świadków: „na dnie nie ma samolotu. Został wydobyty zaraz po wypadku przez wojsko”.
W tym momencie niektórzy by machnęli ręką.
— Nie ma tu co szukać. To nie dla nas miejsce — powiedzieliby pesymiści.
Jednak członkowie Stowarzyszenia Reduta Orneta , które zainicjowało działania to ludzie uparci i niesamowici pasjonaci. Postanowili dalej „kopać” w dostępnych źródłach i materiałach.
Niesamowitym zaskoczeniem, było wsparcie ze strony Archiwum Wojskowego w Nowym Dworze Mazowieckim. Przysłano pierwsze kopie dokumentów związanych z wypadkiem. Tu pojawiła się nadzieja, że na dnie jeziora mogło pozostać kilka elementów z samolotu.
— Na dnie musi być kilka części z samolotu. Upadek do jeziora z 5000 metrów musiał rozerwać konstrukcję na wiele większych i mniejszych fragmentów. Przecież wszystkiego wojsko nie dało rady zebrać — podsumował dotychczasowe poszukiwania podwodny poszukiwacz kolega Leon.
— Trudne nie znaczy, że niemożliwe — „nękał” nas w myślach uparty „dobry duch grupy”.
--- To niezwykle budujące, gdy podczas naszych działań pojawiały się pozytywnie „zakręcone” osoby i organizacje. Na podkreślenie zasługuje wspaniała postawa członków lokalnego Stowarzyszenia Miłośników Jeziora Mildzie. Pomagali na każdym etapie prac. Wspierali i wierzyli, że nasz zespół zakończy poszukiwania sukcesem. A takich osób i organizacji było więcej. Nie mogliśmy zawieźć tych co dali nam pakiet zaufania.” --- dodaje Robcio miłośnik orneckiego lotnictwa.
Również na etapie „papierowych działań” czyli uzyskania zezwoleń wymaganych charakterem poszukiwań również eksploratorzy spotkali się z życzliwością. Sprawnie i szybko otrzymano wszystkie niezbędne dokumenty.
W początku lat sześćdziesiątych podczas lotów szkoleniowych nastąpiła katastrofa wojskowego samolotu odrzutowego, startującego z lotniska w Ornecie. Przez wiele lat dokumenty związany z tym zdarzeniem objęte były tajemnicą i nie mogły być udostępniane. Od tego zdarzenia minęły lata i w końcu udało się dotrzeć do zasobnych zbiorów znajdujących się w archiwach wojskowych. Jakież było zaskoczenie, gdy na prośbę Stowarzyszenia przekazano kopie wielu dokumentów rzucających bezpośrednie światło na tajemnice tego wypadku. Arch. Robert Dubaj
No i zaczęło się. Znowu ciężka praca. Tym razem pod wodą. Prawie przez cały okres poszukiwań w jeziorze panowały trudne warunki. Jednak podwodny prąd, niska temperatura czy słaba widzialność spowodowana przez zalęgający na dnie muł nie stanęły nurkom na przeszkodzie w dotarciu do resztek samolotu.
Dzięki relacjom świadków jak i pozyskanym dokumentom umiejscowienie upadku samolotu okazało się dokładne. Za pierwszym zejściem pod wodę strzał w „dziesiątkę”. Widać było kilka elementów zalęgających na dnie. W takich przypadkach adrenalina sięga najwyższych granic. Pierwszymi przedmiotami wydobytymi na światło dzienne był akumulator pokładowy i butla powietrzna. Jedne z istotnych elementów samolotu. I gdyby nie „sztormowa” pogoda i nastające ciemności, nurkowanie w ten dzień trwałoby jeszcze dłużej.
Następne ekspedycje to wydobycie następnych części z samolotu. Za każdym razem radość i euforia była ogromna. Niestety, potwierdziły się przypuszczenia, że kadłuba samolotu wraz z silnikiem nie ma na dnie. Mimo to udało się pozyskać wiele mniejszych elementów, które cieszą niesamowicie. Z ciekawszych elementów to fotokarabin z filmem, blok radiostacji czy osłona podwozia. Niestety uderzenie z tafla jeziora spowodowało duże uszkodzenia wydobytych przedmiotów.
Tajemnica jeziora przestała być tajemnicą. Wspaniałe, że historia orneckiego lotnictwa ma szansę znaleźć miejsce w salach lokalnego małego „muzeum” poprzez wyeksponowanie kilku najlepiej zachowanych części samolotu. I to napawa dumą i zadowoleniem zespół prowadzący poszukiwania.
W 1998 roku WIOŚ w Olsztynie zakwalifikował wody jeziora Mildzie do II klasy czystości. Największa przezroczystość wody w tego typu zbiornikach to jesień i zima. Dlatego większość nurkowań nurkowań realizowano w miesiącach: listopad i grudzień. Czasami dojazd na miejsce wymagał zastosowania naprawdę terowych samochodów. Fot. Robert Dubaj
Zespół, który prowadził tą podwodną eksplorację to nurkowie z wieloletnim doświadczeniem i uprawnieniami. Fot. Robert Dubaj
Ostatnia akcja poszukiwawcza "LIM 2" w 2018 roku ocierała się już o nurkowanie podlodowe. Fot. Robert Dubaj
Wydobycie niektórych elementów wraku samolotu, głęboko tkwiących w mulisty dnie, wymagała zastosowania worków wypornościowy zwanych inaczej "irodynami". Fot. Robert Dubaj
Akcja „LIM 2” to nie tylko wyprawa po tajemnice jeziora, ale też integracja całego zespołu zarówno tych co szukali pod woda jak i tych co „żmudnie grzebali „ w dokumentach i zabezpieczali logistycznie wszystkie działania. Możliwość doskonalenia umiejętności.
Przychylność Konserwatora Zabytków w Olsztynie jak i właściciela jeziora PGW w Gdańsku otworzyło „drzwi” do rozpoczęcia podwodnych poszukiwań. Od stycznia 2018 roku weszła w życie nowelizacja ustawy o ochronie zabytków mówiąca wprost, że podwodne poszukiwanie ukrytych i porzuconych zabytków bez stosownej zgody Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków jest traktowane jak przestępstwo. Fot. Robert Dubaj
Samolot runął do jeziora pod dużym kątem. Dlatego pole szczątków odrzutowca nie było rozrzucone na dużym obszarze. Głębokość, a co za tym idzie wysoki słup wody nad dnem, skutecznie wyhamował elementy samolotu. To ułatwiło poszukiwania. Fot. Robert Dubaj
Faktem jest, że wrak samolotu (kadłub wraz z resztkami silnika) został dyskretnie podjęty przez wojsko zaraz po wypadku. Dlatego to co udało się wydobyć z głębin jeziora jest „mniejszej wagi”. Fot. Robert Dubaj
Radość, euforia, buzująca adrenalina i poczucie spełnienia swoich marzeń przeplatały się wzajemnie. I nie ważne, że wydobyte elementy były tylko małą część samolotu. Fot. Robert Dubaj
Każda akcja nurkowa w jeziorze Mildzie przynosił poważny uzysk części z pechowego myśliwca LIM 2. Stowarzyszenie Reduta Orneta planuje w najbliższym czasie przygotowanie wystawy ukazującej przygotowanie i przebieg poszukiwań oraz udostępnienie wydobytych elementów (po uzyskaniu stosownych pozwoleń). Fot. Robert Dubaj
A co z dramatyczną historią samolotu i pilota? Jak doszło do tego wypadku? Czy pilot przeżył?
W letnie południe 50 lat temu z wojskowego lotniska w Ornecie wystartowała para samolotów LIM 2. Miały za zadanie prowadzić symulowaną walkę powietrzną. W tamtych czasach szkolenia lotnicze w powietrzu były intensywne. Ostre wiraże, beczki, zwroty, karkołomne ucieczki z linii strzału towarzyszyły obu pilotom podczas wykonywania tego zadania. Niestety w pewnym momencie jeden z samolotów wpadł w tzw. „korkociąg”. Nie wyjaśnione do dziś przyczyny spowodowały, że samolot cały czas nie słuchał sterów. Sytuacja była dramatyczna. Pilot do granic możliwość próbował uratować samolot. Wynika to z pozyskanej dokumentacji. Nie słuchał komend kierownika lotów: „skacz”, „skacz”, „opuść samolot!”. W ostatniej chwili katapultował się i bezpiecznie wylądował koło jeziora Wuksniki zwanego popularnie „Wuksy”.
Ciekawostką jest to, że nasi podwodni eksploratorzy odnaleźli fotokarabin z samolotu… z filmem. To urządzenie, które służy do rejestracji „celności” strzelania. Niestety na filmie nie zachowały się kadry z ostatnich minut „życia” tego pechowego samolotu. Upadek i woda zrobiły swoje.
Trójka najbardziej zaangażowanych płetwonurków ze Stowarzyszenie Reduta Orneta prezentuje wydobyty akumulator z wraku LIM-a, który "czekał" na nich ponad pół wieku na dnie jeziora Mildzie. Koledzy Daniel, Leszek i Piotr odkryli jako pierwsi po latach miejsce wypadku lotniczego z 12 czerwca 1962 roku. Dzięki upartości grupy zapaleńców z Ornety podczas przeszukiwania zasobów kilku archiwów, prowadzonych kwerend, rozmów ze świadkami, studiowania dostępnej literatury….. trafiono na intrygującą lotniczą historię rodem z lotniska w Ornecie. Fot. Robert Dubaj
A co można dodać, aby zamknąć ten artykuł? Może trochę danych. To nudniejsza część. A może i nie.
Pomysłodawcą tych działań jest Stowarzyszenie Reduta Orneta, które działa od 2014 roku i w kilku przestrzeniach tematycznych. Ideą założeniem organizacji był aktywny udział kilku członków w ruchu rekonstrukcyjnym z okresu wojen napoleońskich oraz aktywne propagowanie turystyki ukazującej piękno natury i barwną historię Warmii. W tym okresie pojawiły się też elementy lotnicze – chęć utworzenia lądowiska oraz imprezy na terenie starego lotniska.
W miarę nabierania pewności działania i pozyskiwania pozytywnie zakręconych członków pojawiły się nowe sekcje. Sekcja nurkowa silnie współpracującej z AKP Skorpena. Najlepszym tego przykładem jest udział w zabezpieczeniu Mistrzostw Świata.
To jedna z dwóch dynamicznie działających sekcji. Oprócz nurków są też strzelcy promujący strzelectwo sportowe. Jako, że Orneta i okolice to studnia bez dna dla poszukiwaczy niesamowitych historii stowarzyszenie ma w swoich szeregach eksploratorów. Swoimi działaniami ratują namacalną historię Warmii. A efektem jest m.in. współpraca z Urzędem Miejskim w Ornecie przy działaniu lokalnego mini muzeum- Galerii Dziedzictwa Ornety.
Orneta – Muzealna Izba Pamięci jest w dużej części poświęcona historii orneckiego lotniska. Do niej trafią szczątki pechowego myśliwca odrzutowego LIM 2 o Nr. fabrycznym: 1B-01609. Fot. Robert Lesiński
Co dalej z lotniczą historią ?
Na pewno przygotowanie wystawy z całej akcji „LIM 2”. Na pewno prowadzenie dalszych podwodnych poszukiwań. Na pewno kontynuacja żmudnego wertowania dokumentacji w poszukiwaniu następnego samolotu, który spoczywa w głębiach jednego z warmińskich akwenów.
Wszystkim, którzy wspierali nas, uczestniczyli w bezpośrednich działań i pomagali jak tylko mogli: WIELKIE DZIĘKUJEMY. Bez Was nie byłoby tego sukcesu. R.D.
O podobnym wraku samolotu - radziecki MIG-u 15, w dwumiejscowej wersji szkoleniowej, spoczywającym na głębokości 20 metrów z jeziora Miedwie stało się głośno w 2018 roku. Wrak odrzutowca LIM 2 to nie jedyny "pamiątka" po 29 Pułk Lotnictwa Myśliwskiego stacjonującego w latach 1952-1968 na lotnisku w Ornecie, a który skryła się pod taflą jezior Warmii i Mazur. Podwodne znaleziska pewnie jeszcze nie raz będą gościć na łamach portalu Podwodna Polska.
Zapraszam i zachęcam do opisywania podwodnych miejsc na ternie Polski i na dnie polskiej części Bałtyku na naszym portalu nurkowym. Wszystkich miejsc zapewne nie jesteśmy w stanie zbadać i opisać, ale każda zamieszczona informacja będzie sprzyjać nowym odkryciom, a przede wszystkim będzie impulsem do poznawania, kolejnych, interesujących miejsc pod wodą.