Stanisław Chomentowski zmarł w tym roku, w dniu 18 marca. W wieku 79 lat. Był legendą polskiego nurkowania. Instruktor instruktorów, który wykształcił całe rzesze płetwonurków. Miał ogromny wpływ na rozwój nurkowania w naszym kraju.
Kolega Stanisław Chomentowski był wodniakiem „z krwi i kości”. Wybitny szkoleniowiec w gronie płetwonurków i ratowników WOPR. Instruktor nurkowania M3 KDP CMAS. Jeden z niewielu instruktorów w Polsce, który odcisnął swój wpływ na rozwój nurkowania w kraju i na pokolenia płetwonurków. W wielu z nas, i naszych uczniów, nadal nurkuje cząstka jego szkoły nurkowania. Karierę nurkową rozpoczął Lidze Obrony Kraju. W 1981 roku zmienił pion szkoleniowy i został członkiem Kolegium Instruktorskiego Komisji Działalności Podwodnej PTTK, a w latach 90-siątych kierował jego pracami. Od 1998 roku pełnił funkcję Wiceprzewodniczącego KDP ZG PTTK d/s Szkoleniowych. Pełnił ją przez trzy kadencje. Był współautorem reformy szkoleniowej w KDP, współautorem wielu programów szkoleniowych oraz wieloletnim Szefem szkolenia na najważniejszych kursach instruktorskich. Wykształcił setki instruktorów na kursach ogólnopolskich i specjalistycznych.
Ostatni mój kurs ze Staszkiem. Jezioro Hańcza w sierpniu 2012 roku. fot Izabela Radecka
Moje pierwsze spotkanie ze Staszkiem, bo tak się wszyscy do niego zwracali, miało miejsce na ogólnopolskim obozie płetwonurków w Siecinie, w 1988 roku - organizowanym przez AKP Krab z Krakowa. Staszek, miły pan z bródką i w grubych okularach był egzaminatorem egzaminatorów. Oceniał mnie, kursanta na stopień wyższy płetwonurka, zaliczającego teorię oraz mojego egzaminatora, kandydata na instruktora KDP. Był to egzamin z przedmiotu hydrologia i biologia wód, który nie był chyba konikiem mojego starszego kolegi, asystenta fizyki. A ja, student Wydziału Ochrony Wód i Rybactwa Śródlądowego ART w Olsztynie - czułem się w tych zagadnieniach jak „ryba w wodzie”. I wtedy podszedł do naszego stolika Staszek. Podejrzewał, że coś jest nie tak i ja chyba jestem w jakieś zmowie z moim egzaminatorem. "Nadegzaminator" Staszek, zadał mi dodatkowe pytanie o ilość gatunków raków występując w naszych wodach, aby nas sprawdzić i wykazać ogrom wiedzę instruktora M3. Po uściśleniu pytania, czy wystarczą polskie nazwy raków czy chce, aby podać jeszcze nazwy łacińskie. Saszek spytał się tylko co studiuję i obaj z egzaminatorem otrzymaliśmy najwyższa ocenę. Ku ogromnej radości i uldze mojego starszego kolegi. Staszek zapamiętał wtedy ten egzamin i mnie, bo później parokrotnie wspominał tą sytuację. Takich historii i anegdot z udziałem Staszkiem, mogłoby przytaczać pewnie wielu z nas...
Kiedyś taki wpis, wymagał lat szkolenia, ogromnych umiejtności i wiedzy. Obecność i potwierdzenie przelewu za kurs nie oznaczały uzyskanie uprawnień. fot. Paweł Laskowski
Potem jeszcze parokrotnie był moim instruktorem na różnych kursach nurkowych. Często też rozmawialiśmy ze sobą na konferencjach i zlotach płetwonurków. Miał ogromny szacunek wśród swoich uczniów za ogromną wiedzę teoretyczną i umiejętności pod wodą, połączone z pasją do nurkowania. Jego awangardowe wykłady w tamtych, przed internetowych czasach, były często podstawowym źródłem wiedzy nurkowej. Prowadził je po mistrzowsku wykazując wielką widzę podawaną w ciekawy sposób. Jako egzaminator był wymagający. Zauważał każdy błąd i nie dociągnięcie, które skrupulatnie omawiał na odprawach. Ogromnie był czuły na punkcie bezpieczeństwa i „dobrej praktyki nurkowej”. Nie tolerował łamania procedur bezpieczeństwa i braku profesjonalizmu.
Postać kolegi Stanisława Chomentowskiego bezsprzecznie przeszła do historii nurkowania swobodnego w Polsce. Wszyscy, którzy spotkali Stanisława na swojej drodze, zapewne zapamiętają Go jako człowieka wybitnie inteligentnego, wymagającego i całkowicie poświęconego swoim pasjom.
Szkolenie z wycinania z sieci rybackich na kursie instruktorskim na specjalizację wrakowo-morską. Jastarnia, czerwiec 2001 roku. fot. Paweł Laskowski
Podobno człowiek żyje tak długo, jak żyje o nim pamięć. Znaliście Witka Śmiłowskiego, napiszcie kilka słów o nim. Udostępnijcie dalej. W ten sposób historia o wielkim nurku i odkrywcy, który kochał nurkowanie, będzie trwała już do końca świata.
Autor: Paweł Laskowski
"Staszek w drodze". fot. Paweł Laskowski
Ostatni mój kurs ze Staszkiem. Jezioro Hańcza w sierpniu 2012 roku. fot Izabela Radecka
Moje pierwsze spotkanie ze Staszkiem, bo tak się wszyscy do niego zwracali, miało miejsce na ogólnopolskim obozie płetwonurków w Siecinie, w 1988 roku - organizowanym przez AKP Krab z Krakowa. Staszek, miły pan z bródką i w grubych okularach był egzaminatorem egzaminatorów. Oceniał mnie, kursanta na stopień wyższy płetwonurka, zaliczającego teorię oraz mojego egzaminatora, kandydata na instruktora KDP. Był to egzamin z przedmiotu hydrologia i biologia wód, który nie był chyba konikiem mojego starszego kolegi, asystenta fizyki. A ja, student Wydziału Ochrony Wód i Rybactwa Śródlądowego ART w Olsztynie - czułem się w tych zagadnieniach jak „ryba w wodzie”. I wtedy podszedł do naszego stolika Staszek. Podejrzewał, że coś jest nie tak i ja chyba jestem w jakieś zmowie z moim egzaminatorem. "Nadegzaminator" Staszek, zadał mi dodatkowe pytanie o ilość gatunków raków występując w naszych wodach, aby nas sprawdzić i wykazać ogrom wiedzę instruktora M3. Po uściśleniu pytania, czy wystarczą polskie nazwy raków czy chce, aby podać jeszcze nazwy łacińskie. Saszek spytał się tylko co studiuję i obaj z egzaminatorem otrzymaliśmy najwyższa ocenę. Ku ogromnej radości i uldze mojego starszego kolegi. Staszek zapamiętał wtedy ten egzamin i mnie, bo później parokrotnie wspominał tą sytuację. Takich historii i anegdot z udziałem Staszkiem, mogłoby przytaczać pewnie wielu z nas...
Kiedyś taki wpis, wymagał lat szkolenia, ogromnych umiejtności i wiedzy. Obecność i potwierdzenie przelewu za kurs nie oznaczały uzyskanie uprawnień. fot. Paweł Laskowski
Potem jeszcze parokrotnie był moim instruktorem na różnych kursach nurkowych. Często też rozmawialiśmy ze sobą na konferencjach i zlotach płetwonurków. Miał ogromny szacunek wśród swoich uczniów za ogromną wiedzę teoretyczną i umiejętności pod wodą, połączone z pasją do nurkowania. Jego awangardowe wykłady w tamtych, przed internetowych czasach, były często podstawowym źródłem wiedzy nurkowej. Prowadził je po mistrzowsku wykazując wielką widzę podawaną w ciekawy sposób. Jako egzaminator był wymagający. Zauważał każdy błąd i nie dociągnięcie, które skrupulatnie omawiał na odprawach. Ogromnie był czuły na punkcie bezpieczeństwa i „dobrej praktyki nurkowej”. Nie tolerował łamania procedur bezpieczeństwa i braku profesjonalizmu.
Postać kolegi Stanisława Chomentowskiego bezsprzecznie przeszła do historii nurkowania swobodnego w Polsce. Wszyscy, którzy spotkali Stanisława na swojej drodze, zapewne zapamiętają Go jako człowieka wybitnie inteligentnego, wymagającego i całkowicie poświęconego swoim pasjom.
Szkolenie z wycinania z sieci rybackich na kursie instruktorskim na specjalizację wrakowo-morską. Jastarnia, czerwiec 2001 roku. fot. Paweł Laskowski
Podobno człowiek żyje tak długo, jak żyje o nim pamięć. Znaliście Witka Śmiłowskiego, napiszcie kilka słów o nim. Udostępnijcie dalej. W ten sposób historia o wielkim nurku i odkrywcy, który kochał nurkowanie, będzie trwała już do końca świata.
Autor: Paweł Laskowski
"Staszek w drodze". fot. Paweł Laskowski