Zgodnie z tradycją, najwyższy czas na podsumowanie minionego, nie najlepszego 2021 roku w polskim łowiectwie podwodnym. Będzie to podsumowanie tego co się działo w krajowym spearfishingu. Jest to subiektywna ocena autora, tego co nam przyniósł ten kolejny, dziwny 2021 rok.
Chciałbym zacząć od rzeczy na która nie mamy wpływu czyli pogody. Ten rok nie należał do najlepszych. Powodem była długa i zimna wiosna, która zwłaszcza w jeziorach, przedłużyła się o 3-4 tygodnie. Zimna woda opóźniała efekt „okienka widoczności” lub go całkowicie skasowała. Z wiosennych zakwitów okrzemkowych było płynne przejście w tym roku w okres letnich zakwitów letnich grup glonów. Większość dostępnych akwenów do łowiectwa podwodnego w sezonie 2021 charakteryzowało się widocznością poniżej przeciętnej, w odniesieniu do lat poprzednich. Nieliczne wyjątki tylko potwierdzały tą biologiczną regułę. Dla większości z Nas, polujących w krajowych wodach, udanych wypadów w tym roku było niewiele.
Takie podwodne widoki należały do rzadkości. Wyjątkowe miejsce, pełne stad wzdręg, w miejscu gdzie mieszała się woda z dwóch jezior. Widok cieszący oczy pasjonata podwodnej przyrody. fot. Paweł Laskowski
Pierwszy zlotem zawodników łowiectwa podwodnego w sezonie 2021 był rozegrana runda wiosenna Międzynarodowych Drużynowych Mistrzostwa Polski w Łowiectwie Podwodnym, organizowana tradycyjnie przez SSPoland. W zawodach wzięło udział 42 zawodników, w tym zawodnicy z Czech oraz Ukrainy. Zawody zostały rozegrane na głębokim, rynnowym jeziorze Gwiazdy na Kaszubach. Niestety zarówno jezioro Gwiazdy, jak i jezioro rezerwowe - Okonińskie, nie rozpieszczało wizurą, która oscylowała w granicach 1,5 m. Na domiar złego niska temperatura wody powodowała, że ryby przebywały jeszcze głęboko w toni wodnej. Przez 2 dni, 42 startujących zawodników upolowało tylko 6 ryb!!! Z czego tylko 3 z nich były rybami punktowanymi - stąd pozwoliłem sobie nazwać wiosenną rundę 2021 - jako "Zawody 3 ryb". Mimo dobrej organizacji, wspaniałych warunków bytowych i jak zawsze rodzinnej atmosfery zawody zostały uznane za wielką porażkę. Zainteresowanych szczegółami oraz wynikami odsyłam do artykułu - VII DRUŻYNOWE MISTRZOSTWA POLSKI W ŁOWIECTWIE PODWODNYM - WIOSNA – PODSUMOWANIE.
Organizacyjnie zawody dopięte na ostatni guzik. Warunki lokalowe wręcz luksusowe. Tylko jezioro Gwiazdy nie stanęły na wysokości zadania. fot. Paweł Laskowski
Na zawodach w łowiectwie podwodnym panuje wręcz przyjacielska atmosfera. Dla wielu z uczestników spotkanie z kolegami po kuszy jest ważniejsze od zajętego miejsca w zawodach. Wiosną do naszej kompanii dołączyła miła ekipa kolegów z Czech. Chyba spodobaliśmy się sobie. fot. Paweł Laskowski
Nawet tak wytrawny podwodny myśliwy, jak kolega Jan Więcławski, posiłkujący się podwodnymi okularami, nie spotkał w trakcie dwóch dni zmagań ryby dla której można by było nacisnąć na spust kuszy. To była parodia zawodów. Strzelnie jednej, punktowanej ryby dawało miejsce na podium. fot. Paweł Laskowski
Drugimi w kolejności zawodami był legendarne 47 Międzynarodowe Mistrzostwa Polski w Łowiectwie Podwodnym, które odbyły się na jeziorze Ińsko (pierwszy dzień) oraz Woświn (drugi dzień). W zawodach wzięło udział tylko 19 zawodników, co było spowodowane nietypową datą ( ostatnie dni lipca) oraz wiosennym „falstartem”. Jak zwykle organizatorem był Klub Płetwonurków „Mares” z Koszalina pod wodzą kolegi Mariana Kurtiaka. Jezioro Ińsko zachwyciło wszystkich zawodników piękną przezroczystością ( miejscami 7 metrów). Ze względów na presję wędkarzy i władz miasta Ińsko organizatorzy przenieśli drugi dzień podwodnych zmagań na jezioro Woświn, któremu było daleko do „krystalicznego” Ińska. Organizacja i zabezpieczenie, jak zawsze stała na profesjonalnym poziomie w wydaniu kolegów z Klubu Płetwonurków "Mares" z Koszalina. Garstka, najwierniejszych zawodników wyśmienicie się bawiła w letniej atmosferze na świeżym powietrzu. Ryby dopisały na umiarkowanym poziomie. Mistrz Polski w roku 2021 został kolega Maciej Dobek, drugie miejsce zajął Sebastian Tabaczyk, przed Jackiem Dyktą, który zajął najniższe miejsce podium w sezonie 2021. Zainteresowanych szczegółowymi wynikami na 47 Międzynarodowych Mistrzostwach Polski w Łowiectwie Podwodnym odsyłam na stronę - SSPoland.
O słabnącej kondycji krajowego łowiectwa podwodnego świadczy start tylko 19 zawodników. W historii tych zawodów zdarzała ponad 120 osobowa frekwencja. W mojej ocenie były to najfajniejsze zawody z rozegranych w tym roku. fot. Mirosław Kawucha
Kolega Krzysztof Dydo zaliczył w lipcowych zawodach dobry debiut. W ogólnej klasyfikacji zajął 6 miejsce z wynikiem 4135 punktów. To dobry prognostyk, zważywszy na wiek kolegi Krzysztofa.
fot. Mirosław Kawucha
Mistrz Polski kolega Maciej Dobek z Wice-Mistrzem Polski - kolegą Sebastianem Tabaczykiem dzielą się wrażeniami z drugiego dnia startu. Kolega Sebastian bardzo narzekał na stratę fajki do nurkowania w trakcie szybkiego krosu przez jezioro, zgubienie chrapy bardzo mu utrudniało połowy. fot. Mirosław Kawucha
Trzecimi zawodami w tym sezonie były VII Międzynarodowe Drużynowe Mistrzostwa Polski w Łowiectwie Podwodnym - runda jesienna. Na zawody zostało wybrane jezioro Dąbrowa Wielka na Mazurach. Sygnały przed zawodami o mało atrakcyjnej przezroczystości wody zniechęciły parę osób, stawiając organizatorów w trudnej sytuacji. Warunki okazały się słabe. Woda oscylowała przeważnie w granicach 2 metrów, choć trafiały się miejsca z wodą o lepszej widoczności. Woda i szczęście sprzyjała ”lokalesom” z drużyny „Krzyżaki” w składzie: Andrzej Kosek, Artur Niewidziała, Piotr Rojewski, która wygrała rundę jesienną i stała się w ogólnej punktacji Drużynowymi Mistrzami Polski w sezonie 2021. Generalnie kiepska woda bardzo ograniczyła ilość strzelonych ryb. Niemniej większości z zawodników miała kontakt z rybami i próbował coś ustrzelić. Organizacyjnie i towarzysko zawody na Mazurach wypadły bardzo dobrze. Była też niespodzianka w postaci wizyty gościa honorowego - kolegi Zbigniew Zajączkowski - członka drużyny narodowej na Mistrzostwach Świata w Łowiectwie Podwodnym rozegranym na Kubie w roku 1967. Nieskromnie muszę się pochwalić, że też znalazłem się w gronie wyróżnionych. Nagroda dla ostatniej drużyny – wspaniałe nizałki, ufundowane przez kolegę Łukasza Lisa, znalazły godnych właścicieli. Trafiła do zawodników drużyny „Warmia i Mazury 1”.
Zawodnicy w cuglach, za chwilę start i szukanie wymiarowych ryb. Jezioro Dąbrowa Wielka to duży i ciekawy akwen. Po dobrych, wiosennych prognozach w wrześniu bardzo zawiodło. Większa o jeden metr podwodna widoczności Dąbrowy Wielkiej we wrześniu, zdaniem części zawodników, zmieniłaby zdecydowanie ilość strzelonych ryb. fot. Paweł Laskowski
Na zawodach zjawił się "kwiat łowiectwa". Osoby, które znają się ze wspólnych imprez już od lat. Ta atmosfera, to chyba największy kapitał i siła napędowa krajowego łowiectwa podwodnego. fot. Paweł Laskowski
„Wisienką na torcie” jesiennych zawodów było wręczenie tytułu i pucharu SUPERŁOWCA 2021. Tytuł zasłużenie powędrował do Szczecina z kolegą Maciejem Dobkiem. Kapituła Pucharu w osobach Prezesa Klubu Płetwonurków "Mares" - Mariana Kurtiaka oraz Prezesa Stowarzyszenia Spearfishing Poland - Michała Paczkowskiego, podjęła decyzję o wyłonieniu z pośród wszystkich zawodników poprzez sumowanie "małych" punktów ze wszystkich zawodów (2 drużynowych i 1 indywidualnych) objętych rywalizacją o puchar w sezonie 2021. Jest to już drugi tytuł „Superłowcy” w karierze zawodniczej „Maciejosa” czyli kolegi Macieja Dobka. Zainteresowanych pełnym opisem jesiennych zawodów, z wynikami oraz galerią zdjęć, ponownie odsyłam na stronę SSPoland, do artykułu - VII DRUŻYNOWE MISTRZOSTWA POLSKI W ŁOWIECTWIE PODWODNYM - JESIEŃ - PODSUMOWANIE
SUPERŁOWCA 2021, zdobywcą tego najważniejszego tytułu w krajowym łowiectwie podwodnym, po walce na dwóch mistrzostwach drużynowych oraz mistrzostwach indywidualnych, został po raz drugi kolega Maciej Dobek. Gratulacje !!! fot. Paweł Laskowski
Teraz trochę osobistych wynurzeń na temat łowiectwa podwodnego w Polsce. Moim zdaniem „papierkiem lakmusowym” aktywności spearfishingu w kraju jest frekwencja na krajowych zawodach. A ta, systematycznie spada i staje się coraz bardziej hermetyczna. Po pierwsze trzeba, moim zdaniem, koniecznie wrócić do połączenia indywidualnych mistrzostw organizowanych przez klub "Mares" z drużynowymi mistrzostwami – edycji wiosennej w jedną imprezę. Pozwoli to ograniczyć ilość imprez rangi mistrzowskich do dwóch w roku. To oszczędność pieniędzy i czasu zawodników. Brak dylematu, co wybrać wiosną, gdzie pojechać. Z drugiej strony, ograniczenie ilości startów daje nadzieję na zwiększenie frekwencji. Co nie jest bez znaczenia w organizacji i budżecie każdych zawodów. Jak argumentują, niektórzy łowcy, koszt trzykrotnego udziału w roku w mistrzostwach jest porównywalny z kosztami jednego wypadu do Norwegii. Dla części z byłych zawodników wybór jest prosty.
Przykład pozytywnej współpracy to zabezpieczenie majowych zawodów na jeziorze Gwiazdy na Kaszubach. Członkowie Klubu "Mares" zajęli się profesjonalnym zabezpieczeń na wodzie. Na zdjęciu, moment interwencji, po zaplątaniu się kolegi Bogusława Marczaka w nie oznaczone sieci rybackie. fot. Paweł Laskowski
To co ogranicza rozwój łowiectwa podwodnego w Polsce jest niezdrowa rywalizacja między Zarządem Stowarzyszeniem Spearfishing Poland a osobami z Komisji Działalności Podwodnej PTTK. Brak dobrej chęci i woli z obu stron prowadzi do ponownego rozgrywania na wiosnę dwóch imprez rangi mistrzowskiej !!! Mimo, że powstał wspólny regulamin zawodów według którego od dwóch lat rozgrywane są wszystkie mistrzostwa w kraju. Dla wielu z nas jest niezrozumiała wzajemna niechęć i wiele drobnych animozji. Widoczna jest chęć konkurowania i przekładanie osobistych ambicji przez niektóre osoby nad współpracę i granie wszystkich do jednej bramki. Musimy zrozumieć, że aby rozwijać łowiectwo podwodne w Polsce potrzebne jest zjednoczenie sił. Stawienie własnych ambicji i interesów prowadzi do podziałów i zamykania się w lokalne grupy łowców zainteresowanych wyłącznie własnymi sprawami.
Zaufanie i współpraca to klucz do sukcesu. Chore ambicje i ukrywane animozje zatruwają atmosferę i prowadzą do nie potrzebnej wewnętrznej konkurencji. fot. Paweł Laskowski
Od pewnego czasu obserwuję pewnego rodzaju regres w promowaniu podwodnych polowań w mediach oraz etycznych postaw wśród podwodnych myśliwych. Czasy są takie, że słowo „polowanie” dla coraz większej części polskiego społeczeństwa ma bardzo negatywny wydźwięk. Jesteśmy „solą w oku” dla setek tysięcy wędkarzy, którzy też i nas obwiniają za brak ryb w naszych wspólnych wodach. Nie można przymykać oczu na jawne łamanie prawa wśród nas i głupie, czasami prostackie aluzje w internecie.
Nie mamy żadnej delegacji w Sejmie i nie jesteśmy reprezentowani w różnych spotkaniach na temat amatorskiego połowu ryb i prowadzenia racjonalnej gospodarki rybackie, które się ciągle odbywają. Został zatrzymany proces pozyskiwania nowy wód do łowiectwa podwodnego. A po paru „spektakularnych akcjach ” części naszych kolegów, są regiony w kraju, gdzie wręcz odebrano nam łowiska, które były wywalczone z tak wielkim trudem. Dla tego obecnie wielu z nas nie jest zainteresowana zdobywaniem nowych łowisk ogólnie dostępnych, aby w przyszłości nie „świecić oczami” za nie etycznych kolegów. Wszelkie straty wizerunkowe są praktycznie już nie do odrobienia i ciągną się za łowiectwem podwodnym latami. A każde udowodnione łamanie prawa przypina do łowiectwa podwodnego łatkę - kłusowników, złodziei, mięsiarzy.
Każde zawody w łowiectwie podwodnym w Polsce mają swoich "cichych bohaterów", którymi są organizatorzy zawodów. Są to wolontariusze ciężko pracujący nad przebiegiem i bezpieczeństwem imprez. Ogrom ich wysiłku, często jest nieuważany przez niektórych zawodników. To praca społeczna, bez zapłaty, kosztem własnego czasu. "Czapki z głów Panowie" przed organizatorami wszystkich zawodów w łowiectwie podwodnym w Polsce !!! fot. Paweł Laskowski
Na szczęście są też i małe pozytywy. Polscy łowcy co raz bardziej zainteresowani są innymi akwenami na świecie. Małe grupy, które poznają się najczęściej na krajowych zawodach, zaczynają organizować wspólne wypady na ciepłe i zimne wody. Ilość takich grup i intensywność takich wypraw w naszym środowisku rośnie. Wzrasta jednocześnie zainteresowanie udziałem zagranicznych zawodach poza granicami kraju. Udział Polaków w międzynarodowych imprezach jest bardzo ważne. To powiew wszelkiego nowości sprzętowych, technik łowiecki, bezpieczeństwa czy sposobów rozgrywania zawodów, które trafiają na nasze krajowe podwórko. W sezonie 2021 zaczął działać najgłębszy basen w Europie. Daję on nowe możliwości w trenowaniu nurkowań na wstrzymanym oddechu na duże głębokości przez calutki rok. Tym bardzie, że jest możliwość oficjalnego potrenowania na tym obiekcie pod okiem naszego utytułowanego kolegi i instruktora freedivingu – Wojciech Musidłowskiego.
Kolega Wojciech Musidłowski, utytułowany i doświadczony łowca podwodny, PADI Freediver Instructor może pomóc w zdobyciu nowych arkanów w sztuce nurkowania na wstrzymanym oddechu. fot Paweł Laskowski
Do pozytywów tego sezonu zaliczyłbym nowy regulamin krajowych zawodów mistrzowskich, opracowany dwa lata temu przez członków Podkomisji Łowiectwa Podwodnego przy Komisji Działalności Podwodnej Zarządu Głównego PTTK. Podniesienie limitu minimalnej długości całkowitej szczupaka do 60 centymetrów oraz z ograniczenie punktacji tylko do trzech największych ryb jednego gatunku, który jest brany do klasyfikacji zawodnika. To jedne z wielu zmian w regulaminie, która została pozytywnie zaaprobowana przez ogół startujących zawodników.
Jedna z niewielu prób w kraju wykorzystywania łowiectwa podwodnego do odłowów selekcyjnych ryb. Olsztyńska ekipa w akcji. Zarząd Okręgu PZW w Olsztynie zezwolił na odstrzał suma europejskiego na ściśle określonych zasadach przez wąska grupę, doświadczonych łowców podwodnych. Sumy trafił do jeziora Długiego po bezsensownej akcji zarybieniowej wędkarzy i stają się obecnie problemem w tym akwenie. fot Paweł Laskowski
Parafrazując to wszystko, osobiście życzył bym sobie dalszej owocnej współpracy całego środowiska i unikania wspólnych animozji, które nas ogromnie osłabiają. A wszystkim łowcom podwodnym pięknych, czystych i rybnych wód oraz wielu podwodnych emocji.
Autor: Paweł Laskowski
Fotografie: Mirosław Kawucha, Paweł Laskowski.
Takie podwodne widoki należały do rzadkości. Wyjątkowe miejsce, pełne stad wzdręg, w miejscu gdzie mieszała się woda z dwóch jezior. Widok cieszący oczy pasjonata podwodnej przyrody. fot. Paweł Laskowski
Pierwszy zlotem zawodników łowiectwa podwodnego w sezonie 2021 był rozegrana runda wiosenna Międzynarodowych Drużynowych Mistrzostwa Polski w Łowiectwie Podwodnym, organizowana tradycyjnie przez SSPoland. W zawodach wzięło udział 42 zawodników, w tym zawodnicy z Czech oraz Ukrainy. Zawody zostały rozegrane na głębokim, rynnowym jeziorze Gwiazdy na Kaszubach. Niestety zarówno jezioro Gwiazdy, jak i jezioro rezerwowe - Okonińskie, nie rozpieszczało wizurą, która oscylowała w granicach 1,5 m. Na domiar złego niska temperatura wody powodowała, że ryby przebywały jeszcze głęboko w toni wodnej. Przez 2 dni, 42 startujących zawodników upolowało tylko 6 ryb!!! Z czego tylko 3 z nich były rybami punktowanymi - stąd pozwoliłem sobie nazwać wiosenną rundę 2021 - jako "Zawody 3 ryb". Mimo dobrej organizacji, wspaniałych warunków bytowych i jak zawsze rodzinnej atmosfery zawody zostały uznane za wielką porażkę. Zainteresowanych szczegółami oraz wynikami odsyłam do artykułu - VII DRUŻYNOWE MISTRZOSTWA POLSKI W ŁOWIECTWIE PODWODNYM - WIOSNA – PODSUMOWANIE.
Organizacyjnie zawody dopięte na ostatni guzik. Warunki lokalowe wręcz luksusowe. Tylko jezioro Gwiazdy nie stanęły na wysokości zadania. fot. Paweł Laskowski
Na zawodach w łowiectwie podwodnym panuje wręcz przyjacielska atmosfera. Dla wielu z uczestników spotkanie z kolegami po kuszy jest ważniejsze od zajętego miejsca w zawodach. Wiosną do naszej kompanii dołączyła miła ekipa kolegów z Czech. Chyba spodobaliśmy się sobie. fot. Paweł Laskowski
Nawet tak wytrawny podwodny myśliwy, jak kolega Jan Więcławski, posiłkujący się podwodnymi okularami, nie spotkał w trakcie dwóch dni zmagań ryby dla której można by było nacisnąć na spust kuszy. To była parodia zawodów. Strzelnie jednej, punktowanej ryby dawało miejsce na podium. fot. Paweł Laskowski
Drugimi w kolejności zawodami był legendarne 47 Międzynarodowe Mistrzostwa Polski w Łowiectwie Podwodnym, które odbyły się na jeziorze Ińsko (pierwszy dzień) oraz Woświn (drugi dzień). W zawodach wzięło udział tylko 19 zawodników, co było spowodowane nietypową datą ( ostatnie dni lipca) oraz wiosennym „falstartem”. Jak zwykle organizatorem był Klub Płetwonurków „Mares” z Koszalina pod wodzą kolegi Mariana Kurtiaka. Jezioro Ińsko zachwyciło wszystkich zawodników piękną przezroczystością ( miejscami 7 metrów). Ze względów na presję wędkarzy i władz miasta Ińsko organizatorzy przenieśli drugi dzień podwodnych zmagań na jezioro Woświn, któremu było daleko do „krystalicznego” Ińska. Organizacja i zabezpieczenie, jak zawsze stała na profesjonalnym poziomie w wydaniu kolegów z Klubu Płetwonurków "Mares" z Koszalina. Garstka, najwierniejszych zawodników wyśmienicie się bawiła w letniej atmosferze na świeżym powietrzu. Ryby dopisały na umiarkowanym poziomie. Mistrz Polski w roku 2021 został kolega Maciej Dobek, drugie miejsce zajął Sebastian Tabaczyk, przed Jackiem Dyktą, który zajął najniższe miejsce podium w sezonie 2021. Zainteresowanych szczegółowymi wynikami na 47 Międzynarodowych Mistrzostwach Polski w Łowiectwie Podwodnym odsyłam na stronę - SSPoland.
O słabnącej kondycji krajowego łowiectwa podwodnego świadczy start tylko 19 zawodników. W historii tych zawodów zdarzała ponad 120 osobowa frekwencja. W mojej ocenie były to najfajniejsze zawody z rozegranych w tym roku. fot. Mirosław Kawucha
Kolega Krzysztof Dydo zaliczył w lipcowych zawodach dobry debiut. W ogólnej klasyfikacji zajął 6 miejsce z wynikiem 4135 punktów. To dobry prognostyk, zważywszy na wiek kolegi Krzysztofa.
fot. Mirosław Kawucha
Mistrz Polski kolega Maciej Dobek z Wice-Mistrzem Polski - kolegą Sebastianem Tabaczykiem dzielą się wrażeniami z drugiego dnia startu. Kolega Sebastian bardzo narzekał na stratę fajki do nurkowania w trakcie szybkiego krosu przez jezioro, zgubienie chrapy bardzo mu utrudniało połowy. fot. Mirosław Kawucha
Trzecimi zawodami w tym sezonie były VII Międzynarodowe Drużynowe Mistrzostwa Polski w Łowiectwie Podwodnym - runda jesienna. Na zawody zostało wybrane jezioro Dąbrowa Wielka na Mazurach. Sygnały przed zawodami o mało atrakcyjnej przezroczystości wody zniechęciły parę osób, stawiając organizatorów w trudnej sytuacji. Warunki okazały się słabe. Woda oscylowała przeważnie w granicach 2 metrów, choć trafiały się miejsca z wodą o lepszej widoczności. Woda i szczęście sprzyjała ”lokalesom” z drużyny „Krzyżaki” w składzie: Andrzej Kosek, Artur Niewidziała, Piotr Rojewski, która wygrała rundę jesienną i stała się w ogólnej punktacji Drużynowymi Mistrzami Polski w sezonie 2021. Generalnie kiepska woda bardzo ograniczyła ilość strzelonych ryb. Niemniej większości z zawodników miała kontakt z rybami i próbował coś ustrzelić. Organizacyjnie i towarzysko zawody na Mazurach wypadły bardzo dobrze. Była też niespodzianka w postaci wizyty gościa honorowego - kolegi Zbigniew Zajączkowski - członka drużyny narodowej na Mistrzostwach Świata w Łowiectwie Podwodnym rozegranym na Kubie w roku 1967. Nieskromnie muszę się pochwalić, że też znalazłem się w gronie wyróżnionych. Nagroda dla ostatniej drużyny – wspaniałe nizałki, ufundowane przez kolegę Łukasza Lisa, znalazły godnych właścicieli. Trafiła do zawodników drużyny „Warmia i Mazury 1”.
Zawodnicy w cuglach, za chwilę start i szukanie wymiarowych ryb. Jezioro Dąbrowa Wielka to duży i ciekawy akwen. Po dobrych, wiosennych prognozach w wrześniu bardzo zawiodło. Większa o jeden metr podwodna widoczności Dąbrowy Wielkiej we wrześniu, zdaniem części zawodników, zmieniłaby zdecydowanie ilość strzelonych ryb. fot. Paweł Laskowski
Na zawodach zjawił się "kwiat łowiectwa". Osoby, które znają się ze wspólnych imprez już od lat. Ta atmosfera, to chyba największy kapitał i siła napędowa krajowego łowiectwa podwodnego. fot. Paweł Laskowski
„Wisienką na torcie” jesiennych zawodów było wręczenie tytułu i pucharu SUPERŁOWCA 2021. Tytuł zasłużenie powędrował do Szczecina z kolegą Maciejem Dobkiem. Kapituła Pucharu w osobach Prezesa Klubu Płetwonurków "Mares" - Mariana Kurtiaka oraz Prezesa Stowarzyszenia Spearfishing Poland - Michała Paczkowskiego, podjęła decyzję o wyłonieniu z pośród wszystkich zawodników poprzez sumowanie "małych" punktów ze wszystkich zawodów (2 drużynowych i 1 indywidualnych) objętych rywalizacją o puchar w sezonie 2021. Jest to już drugi tytuł „Superłowcy” w karierze zawodniczej „Maciejosa” czyli kolegi Macieja Dobka. Zainteresowanych pełnym opisem jesiennych zawodów, z wynikami oraz galerią zdjęć, ponownie odsyłam na stronę SSPoland, do artykułu - VII DRUŻYNOWE MISTRZOSTWA POLSKI W ŁOWIECTWIE PODWODNYM - JESIEŃ - PODSUMOWANIE
SUPERŁOWCA 2021, zdobywcą tego najważniejszego tytułu w krajowym łowiectwie podwodnym, po walce na dwóch mistrzostwach drużynowych oraz mistrzostwach indywidualnych, został po raz drugi kolega Maciej Dobek. Gratulacje !!! fot. Paweł Laskowski
Teraz trochę osobistych wynurzeń na temat łowiectwa podwodnego w Polsce. Moim zdaniem „papierkiem lakmusowym” aktywności spearfishingu w kraju jest frekwencja na krajowych zawodach. A ta, systematycznie spada i staje się coraz bardziej hermetyczna. Po pierwsze trzeba, moim zdaniem, koniecznie wrócić do połączenia indywidualnych mistrzostw organizowanych przez klub "Mares" z drużynowymi mistrzostwami – edycji wiosennej w jedną imprezę. Pozwoli to ograniczyć ilość imprez rangi mistrzowskich do dwóch w roku. To oszczędność pieniędzy i czasu zawodników. Brak dylematu, co wybrać wiosną, gdzie pojechać. Z drugiej strony, ograniczenie ilości startów daje nadzieję na zwiększenie frekwencji. Co nie jest bez znaczenia w organizacji i budżecie każdych zawodów. Jak argumentują, niektórzy łowcy, koszt trzykrotnego udziału w roku w mistrzostwach jest porównywalny z kosztami jednego wypadu do Norwegii. Dla części z byłych zawodników wybór jest prosty.
Przykład pozytywnej współpracy to zabezpieczenie majowych zawodów na jeziorze Gwiazdy na Kaszubach. Członkowie Klubu "Mares" zajęli się profesjonalnym zabezpieczeń na wodzie. Na zdjęciu, moment interwencji, po zaplątaniu się kolegi Bogusława Marczaka w nie oznaczone sieci rybackie. fot. Paweł Laskowski
To co ogranicza rozwój łowiectwa podwodnego w Polsce jest niezdrowa rywalizacja między Zarządem Stowarzyszeniem Spearfishing Poland a osobami z Komisji Działalności Podwodnej PTTK. Brak dobrej chęci i woli z obu stron prowadzi do ponownego rozgrywania na wiosnę dwóch imprez rangi mistrzowskiej !!! Mimo, że powstał wspólny regulamin zawodów według którego od dwóch lat rozgrywane są wszystkie mistrzostwa w kraju. Dla wielu z nas jest niezrozumiała wzajemna niechęć i wiele drobnych animozji. Widoczna jest chęć konkurowania i przekładanie osobistych ambicji przez niektóre osoby nad współpracę i granie wszystkich do jednej bramki. Musimy zrozumieć, że aby rozwijać łowiectwo podwodne w Polsce potrzebne jest zjednoczenie sił. Stawienie własnych ambicji i interesów prowadzi do podziałów i zamykania się w lokalne grupy łowców zainteresowanych wyłącznie własnymi sprawami.
Zaufanie i współpraca to klucz do sukcesu. Chore ambicje i ukrywane animozje zatruwają atmosferę i prowadzą do nie potrzebnej wewnętrznej konkurencji. fot. Paweł Laskowski
Od pewnego czasu obserwuję pewnego rodzaju regres w promowaniu podwodnych polowań w mediach oraz etycznych postaw wśród podwodnych myśliwych. Czasy są takie, że słowo „polowanie” dla coraz większej części polskiego społeczeństwa ma bardzo negatywny wydźwięk. Jesteśmy „solą w oku” dla setek tysięcy wędkarzy, którzy też i nas obwiniają za brak ryb w naszych wspólnych wodach. Nie można przymykać oczu na jawne łamanie prawa wśród nas i głupie, czasami prostackie aluzje w internecie.
Nie mamy żadnej delegacji w Sejmie i nie jesteśmy reprezentowani w różnych spotkaniach na temat amatorskiego połowu ryb i prowadzenia racjonalnej gospodarki rybackie, które się ciągle odbywają. Został zatrzymany proces pozyskiwania nowy wód do łowiectwa podwodnego. A po paru „spektakularnych akcjach ” części naszych kolegów, są regiony w kraju, gdzie wręcz odebrano nam łowiska, które były wywalczone z tak wielkim trudem. Dla tego obecnie wielu z nas nie jest zainteresowana zdobywaniem nowych łowisk ogólnie dostępnych, aby w przyszłości nie „świecić oczami” za nie etycznych kolegów. Wszelkie straty wizerunkowe są praktycznie już nie do odrobienia i ciągną się za łowiectwem podwodnym latami. A każde udowodnione łamanie prawa przypina do łowiectwa podwodnego łatkę - kłusowników, złodziei, mięsiarzy.
Każde zawody w łowiectwie podwodnym w Polsce mają swoich "cichych bohaterów", którymi są organizatorzy zawodów. Są to wolontariusze ciężko pracujący nad przebiegiem i bezpieczeństwem imprez. Ogrom ich wysiłku, często jest nieuważany przez niektórych zawodników. To praca społeczna, bez zapłaty, kosztem własnego czasu. "Czapki z głów Panowie" przed organizatorami wszystkich zawodów w łowiectwie podwodnym w Polsce !!! fot. Paweł Laskowski
Na szczęście są też i małe pozytywy. Polscy łowcy co raz bardziej zainteresowani są innymi akwenami na świecie. Małe grupy, które poznają się najczęściej na krajowych zawodach, zaczynają organizować wspólne wypady na ciepłe i zimne wody. Ilość takich grup i intensywność takich wypraw w naszym środowisku rośnie. Wzrasta jednocześnie zainteresowanie udziałem zagranicznych zawodach poza granicami kraju. Udział Polaków w międzynarodowych imprezach jest bardzo ważne. To powiew wszelkiego nowości sprzętowych, technik łowiecki, bezpieczeństwa czy sposobów rozgrywania zawodów, które trafiają na nasze krajowe podwórko. W sezonie 2021 zaczął działać najgłębszy basen w Europie. Daję on nowe możliwości w trenowaniu nurkowań na wstrzymanym oddechu na duże głębokości przez calutki rok. Tym bardzie, że jest możliwość oficjalnego potrenowania na tym obiekcie pod okiem naszego utytułowanego kolegi i instruktora freedivingu – Wojciech Musidłowskiego.
Kolega Wojciech Musidłowski, utytułowany i doświadczony łowca podwodny, PADI Freediver Instructor może pomóc w zdobyciu nowych arkanów w sztuce nurkowania na wstrzymanym oddechu. fot Paweł Laskowski
Do pozytywów tego sezonu zaliczyłbym nowy regulamin krajowych zawodów mistrzowskich, opracowany dwa lata temu przez członków Podkomisji Łowiectwa Podwodnego przy Komisji Działalności Podwodnej Zarządu Głównego PTTK. Podniesienie limitu minimalnej długości całkowitej szczupaka do 60 centymetrów oraz z ograniczenie punktacji tylko do trzech największych ryb jednego gatunku, który jest brany do klasyfikacji zawodnika. To jedne z wielu zmian w regulaminie, która została pozytywnie zaaprobowana przez ogół startujących zawodników.
Jedna z niewielu prób w kraju wykorzystywania łowiectwa podwodnego do odłowów selekcyjnych ryb. Olsztyńska ekipa w akcji. Zarząd Okręgu PZW w Olsztynie zezwolił na odstrzał suma europejskiego na ściśle określonych zasadach przez wąska grupę, doświadczonych łowców podwodnych. Sumy trafił do jeziora Długiego po bezsensownej akcji zarybieniowej wędkarzy i stają się obecnie problemem w tym akwenie. fot Paweł Laskowski
Parafrazując to wszystko, osobiście życzył bym sobie dalszej owocnej współpracy całego środowiska i unikania wspólnych animozji, które nas ogromnie osłabiają. A wszystkim łowcom podwodnym pięknych, czystych i rybnych wód oraz wielu podwodnych emocji.
Autor: Paweł Laskowski
Fotografie: Mirosław Kawucha, Paweł Laskowski.