Zatoka Gdańska to nie tylko nurkowania wrakowe. Kolega Rafał Dadej z Trójmiasta, postanowił przybliżyć na łamach portalu Nurkowa Polska, ciekawe miejsce nurkowe na Morzu Bałtyckim. Wystarczy odwiedzić Gdynię-Orłowo i odkryć podwodne kamienne progi zwane też "Orłowską rafą".
Choć do Trójmiasta przyjeżdżają niezliczone rzesze turystów, by miło spędzać czas, korzystać z możliwości jakie daje dostęp do morza i podziwiać piękno przyrody, tylko nieliczni, wiedzą, że jest takie miejsce w Gdyni Orłowie, które nie ma sobie równych. I to nie tylko Ci żyjący jedynie na powierzchni, ale też Ci, dla których podwodny świat jest drugim „lądem” – nas nurków. Mowa tutaj o tzw. Orłowskich łąkach potocznie zwanych „Orłowską rafą”. Jest to pas podwodnej części zatoki w okolicach Gdyni Orłowa, ciągnący się na długość około kilometra, na północ od mola i mniej więcej 400 metrów w głąb zatoki.
Obszar unikalny w skali Bałtyku, ponieważ szacuje się, że na tym stosunkowo niewielkim wycinku Zatoki Gdańskiej żyje około 200 gatunków przedstawicieli flory i fauny morskiej, co wskazywałoby, że reprezentuje on niemal kompletne zestawienie przedstawicieli roślin i stworzeń żyjących w polskiej strefie Bałtyku. A wszystko to dosłownie na dotknięcie ręki, dostępne z plaży. Dostępne nie tylko dla nurków, ale również dla osób lubiących czasami zejść pod wodę w prostym zestawie maska+fajka.
Okresy, w których progi powinny spełniać swoje funkcje, to przede wszystkim okresy sztormowe, przypadające na jesień i zimę. To właśnie w tym czasie strefa brzegowa jest szczególnie narażona na niszczycielską siłę morza.
Planowany Rezerwat Podmorski „Klif Orłowa” został zgłoszony jako miejsce warte specjalnej ochrony. W Polsce tego rodzaju siedlisko występuje na otwartym wybrzeżu, a kamienne usypiska w Orłowie są wyjątkowym miejscem dla Zatoki Gdańskiej.
Obszar ten jest bowiem bardzo płytki i to niemal do samych granic. Głębokość nie przekracza w zasadzie 4-5 metrów, a 200 metrów od plaży nadal nie jest głębiej niż 3 metry. Całe dno to mozaika różnorodnych siedlisk, od bujnej trawy i idealnie piaszczystego dna, po stosy otoczaków urozmaicających dno niczym brukowane podwodne rynki. Nurkując, napotkać można na małym obszarze, jak w wielkim akwarium, stada krewetek unoszących się nad kamieniami niczym roje komarów, a także wężynki i iglicznie, które niewprawne oko łatwo pomylić może z dryfującymi źdźbłami trawy. W zakamarkach kamieni swoje schronienia znajdują jedne z piękniejszych bałtyckich ryb – tasze, nobliwe kury diabły, koniki morskie, czy też kraby, a w sezonie trocie i ryby zwane polskimi marlinami, czyli belony.
W polskich obszarach morskich rafy nie mają charakteru skalistego, ale kamienisty, tj. utworzone są z otoczaków oraz głazów i usytuowane są w strefie litoralu.
Budowa progów podwodnych w Gdyni Orłowie trwała od stycznia do maja 2006 roku. Konstrukcje zostały posadowione w strefie płytkiego podbrzeża, w odległości 140-200 m od brzegu, na głębokości ok. 2,7 m . Długość każdego z nich wynosi 70 m, a odstępy między nimi 60 m. Korona progu o szerokości 3 m jest zanurzona ok. 0,5 m poniżej średniego poziomu morza.
Dodatkową atrakcję stanowią podwodne progi, inaczej zwane falochronem zanurzeniowym, czyli usypane z ogromnych kamieni wały, usytuowane około 140-200 metrów od brzegu, na głębokości około 3 metrów. Każdy z nich (a są ich trzy) ma 70 metrów długości i 3 metry szerokości. Odległość między nimi to około 60 metrów. Ich głównym zadaniem była ochrona najbardziej wrażliwego odcinka brzegu przed wymywaniem i stopowaniu fal, ale nie przyniosło to zakładanego skutku zarówno w przypadku mniejszego, jak i większego falowania. Jednak pobocznym efektem powstania tej konstrukcji jest swoisty ekosystem, który zorganizował się wokół tej sztucznej rafy. Stanowi on bardzo ciekawe miejsce nurkowe, obfitujące w wiele zwierząt, roślin i ciekawych rzeczy, które utkwiły tam podwodne fale. Nierzadko można tam znaleźć kawałki sieci, stare kotwice kutrów, fragmenty poszycia statku, kawałki porcelany z restauracji znajdującej się na starym molo i zawalonej wraz z nim tuż po wojnie.
Od wczesnych lat 80 ubiegłego wieku, głośno jest też o powołaniu w tym miejscu pierwszego podwodnego rezerwatu. Idea ta ma tylu zwolenników co i przeciwników. Jak zawsze w takich wypadkach, ścierają się interesy naukowców i ekologów z przedsiębiorcami i turystami. Wydaje się jednak, że plan ten ma szanse się zrealizować z korzyścią dla podwodnego ekosystemu i przy niewielkim stosunkowo ograniczeniom dla turystów, sprowadzającym się głównie do obniżenia dozwolonej prędkości skuterom i motorówkom. Najważniejsze, że wyraźnie mówi się, iż ten jedyny w swoim rodzaju akwen dostępny będzie nadal dla plażowiczów i nurków.
Obszar nurkowiska jest mozaiką różnych siedlisk na małym obszarze. Na fotografii płat łąk trawy morskiej (Zostera marina) na poletkach piaszczystego dna miedzy kamieniami.
Zagrożeniem dla tego obszaru są wszelkie działania hydrotechniczne (sypanie piasku, narzutów kamiennych, etc) oraz naturalne zagrożenia ze strony masowych zakwitów glonów nitkowatych w wodach Zatoki Gdańskiej.
Jest to miejsce bardzo często odwiedzane przez trójmiejskie centra nurkowe, a także nurków indywidualnych, gdyż umożliwia łatwy dostęp z brzegu, łatwość nawigowania i bezpieczeństwo przy dużym urozmaiceniu podwodnego świata.
Od kilku już lat jest to również miejsce propagowania piękna nurkowego sportu. Fundacja Trzeba Marzyć, spełniająca marzenia ciężko chorych dzieci, wraz z nurkowymi przyjaciółmi, organizuje w tym miejscu dzień nurkowy, pod hasłem „Zanurkuj z marzeniami”. W trakcie jednego dnia, osoby do tej pory nie nurkujące, mogą w zamian za pieniężne wsparcie Fundacji i pomoc w spełnianiu marzeń ciężko chorych dzieci odbyć intro nurkowe z instruktorem i na własne oczy przekonać się jak wspaniały świat kryje się pod wodą naszej nurkowej polski…
Autor tekstu i zdjęć: Rafał Dadej
Autor jest pasjonatem nurkowania i propagatorem Orłowskich łąk oraz członkiem wspomnianej grupy 3City Diving, a także prezesem Fundacji Trzeba Marzyć.
Obszar unikalny w skali Bałtyku, ponieważ szacuje się, że na tym stosunkowo niewielkim wycinku Zatoki Gdańskiej żyje około 200 gatunków przedstawicieli flory i fauny morskiej, co wskazywałoby, że reprezentuje on niemal kompletne zestawienie przedstawicieli roślin i stworzeń żyjących w polskiej strefie Bałtyku. A wszystko to dosłownie na dotknięcie ręki, dostępne z plaży. Dostępne nie tylko dla nurków, ale również dla osób lubiących czasami zejść pod wodę w prostym zestawie maska+fajka.
Okresy, w których progi powinny spełniać swoje funkcje, to przede wszystkim okresy sztormowe, przypadające na jesień i zimę. To właśnie w tym czasie strefa brzegowa jest szczególnie narażona na niszczycielską siłę morza.
Planowany Rezerwat Podmorski „Klif Orłowa” został zgłoszony jako miejsce warte specjalnej ochrony. W Polsce tego rodzaju siedlisko występuje na otwartym wybrzeżu, a kamienne usypiska w Orłowie są wyjątkowym miejscem dla Zatoki Gdańskiej.
Obszar ten jest bowiem bardzo płytki i to niemal do samych granic. Głębokość nie przekracza w zasadzie 4-5 metrów, a 200 metrów od plaży nadal nie jest głębiej niż 3 metry. Całe dno to mozaika różnorodnych siedlisk, od bujnej trawy i idealnie piaszczystego dna, po stosy otoczaków urozmaicających dno niczym brukowane podwodne rynki. Nurkując, napotkać można na małym obszarze, jak w wielkim akwarium, stada krewetek unoszących się nad kamieniami niczym roje komarów, a także wężynki i iglicznie, które niewprawne oko łatwo pomylić może z dryfującymi źdźbłami trawy. W zakamarkach kamieni swoje schronienia znajdują jedne z piękniejszych bałtyckich ryb – tasze, nobliwe kury diabły, koniki morskie, czy też kraby, a w sezonie trocie i ryby zwane polskimi marlinami, czyli belony.
W polskich obszarach morskich rafy nie mają charakteru skalistego, ale kamienisty, tj. utworzone są z otoczaków oraz głazów i usytuowane są w strefie litoralu.
Budowa progów podwodnych w Gdyni Orłowie trwała od stycznia do maja 2006 roku. Konstrukcje zostały posadowione w strefie płytkiego podbrzeża, w odległości 140-200 m od brzegu, na głębokości ok. 2,7 m . Długość każdego z nich wynosi 70 m, a odstępy między nimi 60 m. Korona progu o szerokości 3 m jest zanurzona ok. 0,5 m poniżej średniego poziomu morza.
Dodatkową atrakcję stanowią podwodne progi, inaczej zwane falochronem zanurzeniowym, czyli usypane z ogromnych kamieni wały, usytuowane około 140-200 metrów od brzegu, na głębokości około 3 metrów. Każdy z nich (a są ich trzy) ma 70 metrów długości i 3 metry szerokości. Odległość między nimi to około 60 metrów. Ich głównym zadaniem była ochrona najbardziej wrażliwego odcinka brzegu przed wymywaniem i stopowaniu fal, ale nie przyniosło to zakładanego skutku zarówno w przypadku mniejszego, jak i większego falowania. Jednak pobocznym efektem powstania tej konstrukcji jest swoisty ekosystem, który zorganizował się wokół tej sztucznej rafy. Stanowi on bardzo ciekawe miejsce nurkowe, obfitujące w wiele zwierząt, roślin i ciekawych rzeczy, które utkwiły tam podwodne fale. Nierzadko można tam znaleźć kawałki sieci, stare kotwice kutrów, fragmenty poszycia statku, kawałki porcelany z restauracji znajdującej się na starym molo i zawalonej wraz z nim tuż po wojnie.
Od wczesnych lat 80 ubiegłego wieku, głośno jest też o powołaniu w tym miejscu pierwszego podwodnego rezerwatu. Idea ta ma tylu zwolenników co i przeciwników. Jak zawsze w takich wypadkach, ścierają się interesy naukowców i ekologów z przedsiębiorcami i turystami. Wydaje się jednak, że plan ten ma szanse się zrealizować z korzyścią dla podwodnego ekosystemu i przy niewielkim stosunkowo ograniczeniom dla turystów, sprowadzającym się głównie do obniżenia dozwolonej prędkości skuterom i motorówkom. Najważniejsze, że wyraźnie mówi się, iż ten jedyny w swoim rodzaju akwen dostępny będzie nadal dla plażowiczów i nurków.
Obszar nurkowiska jest mozaiką różnych siedlisk na małym obszarze. Na fotografii płat łąk trawy morskiej (Zostera marina) na poletkach piaszczystego dna miedzy kamieniami.
Zagrożeniem dla tego obszaru są wszelkie działania hydrotechniczne (sypanie piasku, narzutów kamiennych, etc) oraz naturalne zagrożenia ze strony masowych zakwitów glonów nitkowatych w wodach Zatoki Gdańskiej.
Jest to miejsce bardzo często odwiedzane przez trójmiejskie centra nurkowe, a także nurków indywidualnych, gdyż umożliwia łatwy dostęp z brzegu, łatwość nawigowania i bezpieczeństwo przy dużym urozmaiceniu podwodnego świata.
Od kilku już lat jest to również miejsce propagowania piękna nurkowego sportu. Fundacja Trzeba Marzyć, spełniająca marzenia ciężko chorych dzieci, wraz z nurkowymi przyjaciółmi, organizuje w tym miejscu dzień nurkowy, pod hasłem „Zanurkuj z marzeniami”. W trakcie jednego dnia, osoby do tej pory nie nurkujące, mogą w zamian za pieniężne wsparcie Fundacji i pomoc w spełnianiu marzeń ciężko chorych dzieci odbyć intro nurkowe z instruktorem i na własne oczy przekonać się jak wspaniały świat kryje się pod wodą naszej nurkowej polski…
Autor tekstu i zdjęć: Rafał Dadej
Autor jest pasjonatem nurkowania i propagatorem Orłowskich łąk oraz członkiem wspomnianej grupy 3City Diving, a także prezesem Fundacji Trzeba Marzyć.