Wiele z nas miało już tę wątpliwą przyjemność natknąć się podczas nurkowania na zardzewiały niewybuch lub niewypał. W czasach powojennych, wrzucenie śmiercionośnych przedmiotów do wody, było najszybszym i najprostszym sposobem na pozbycie się problemu. Ta zardzewiała śmierć leży nadal na dnie naszych jezior i rzek. I nadal czeka na…
Dziesiątaki tysięcy niewybuchów i niewypałów spoczywa na dnie polskich zbiorników. Spotkanie ich pod wodą nie jest taką wielka rzadkością. Prawie każdy doświadczony płetwonurek otarł się o taką niespodziankę. Dla przykładu podeprę się sytuacją panującą w jeziorach na terenie miasta Olsztyna. Spośród większości z nich, w których się systematycznie nurkuję, znajdowane były, lub nadal na dnie zalegają „niebezpieczne pamiątki”. Tylko w pobliskim jeziorze Gim, swego czasu saperzy wydobyli kilka ton zatopionej różnorodnej niemieckiej amunicji zimą 1945 roku, na która wcześniej natykali się systematycznie płetwonurkowie.
Odłamkowo-burzący 8 cm Wurfgranate 34 to jedna z niespodzianek na którą natknęli się "Płetwale". Granat ważyły około 3,5 kg, z czego 0,553 kg to masa materiału wybuchowego. Łącznie wyprodukowanych 73.972.000 sztuk Wurfgranate 34, z czego, co najmniej jeden, trafił na dno Jeziora Kisajno na terenie Centralny Ośrodek Sportu w Giżycku. fot. Sebastian Łepkowski
O tym, że zabawy z tymi "znaleziskami" może być nadal śmiertelnie niebezpiecznie, niech świadcz śmiertelny wypadek nurka z Braniewa. 45 letni płetwonurek, były członek Specjalnej Grupy Płetwonurków RP, od lat pasjonował się podwodnym poszukiwaniem pozostałości po II Wojnie Światowej. We wrześniu 2014 roku zginał na wskutek w potężnego wybuchu. Nie wiadomo, czy eksplodująca mina była zagrzebana w mule przy brzegu, czy też poszukiwacz militari sam ją wydobył spod wody i położył na brzegu Rzeki Pasłęki. W wyniku eksplozji, prawdopodobnie miny przeciwczołgowej, na obu brzegach rzeki leżały rozrzucone w promieniu 150 metrów, zakrwawione szczatki ciała. Jak się okazało, niespełna rok wcześniej, rzeka Pasłęka w okolicach mostu w miejscowości Olkowo została przeszukana przez saperów przed budową nowego mostu. Wydobyto wtedy kilka pocisków i granatów. Jak się okazał nie wszystkie. Niech los nierozważnego płetwonurka "sapera" będzie dla wszystkich przestrogą.
Ekipa w 93% komplecie! Akcję sprzątania Jeziora Kisajno organizował Klub Płetwonurków "Płetwal" z Giżycka przy współudziale ratowników oraz płetwonurków Mazurskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. W sumie do wody weszło 10 płetwonurków. To jedna z wielu podwodnych sprzątań w wykonaniu kolegów z Giżycka. fot. Sebastian Łepkowski
Najczęściej do podwodnych odkryć „zardzewiałej śmierci” dochodzi podczas licznych, pożytecznych akcji sprzątań jezior i rzek przez płetwonurków. Częste relacje czyszczenia krajowych akwenów zawiera fotografie z znaleziskami podnoszącymi poziom adrenaliny. Komentarze i opisy często, aż rażą wielka niefrasobliwością nurkujących i organizatorów. Dla przeciw wagi, portal Nurkowa Polska zamieszcza opis wzorowej akcji sprzątania Jeziora Kisajno w dniu 17.11.2018 roku, w trakcie której koledzy z Klubu Płetwonurków „Płetwal” z Giżycka natknęli się przy okazji na „zabójcze żelastwo”.
Kolega Michał Warchoł weteran nurkowania w "Płetwalu", kierownik akcji sprzątania 17.11.2018 roku Jeziora Kisajno. Klub z Giżycka może się pochwalić dziesiątkami akcji podwodnych sprzątań na terenie kraju. Wielokrotnie też spotykali zatopione niewybuchy. Profesjonalizm płetwonurków ze stolicy Wielkich jezior Mazurskich może być wzorcem i przykładem na postępowanie w takich sytuacjach. fot. Sebastian Łepkowski
Zamieszczony tekst pochodzi z Facebooka KP „Płetwal” z Giżycka. Autorem relacji jest Prezes "Płetwali" – Sebastian Łepkowski, wieloletni instruktor nurkowania, zawodowo wytrawny specjalista od podwodnych wybuchów. Koledzy z Płetwala z Giżycka byli już wielokrotnie zaskakiwani takimi odkryciami. Znają się bardzo dobrze na tego typu podwodnych znaleziskach z którymi sobie profesjonalnie radzą:
W sobotę 17 listopada 2018rroku, zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami spotkaliśmy się na terenie Centralnego Ośrodka Sportu w Giżycku, w szlachetnym celu usunięcia z dna Jeziora Kisajna tego "co nie powinno się tam znajdować". Akcję organizował Klub Płetwonurków Płetwal przy współudziale ratowników oraz płetwonurków Mazurskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. W sumie do wody weszło 10 płetwonurków. Akcję zabezpieczała jednostka pływająca MOPR, jednak jak się wkrótce okazało to nie jedyna służba, która pojawiła się na miejscu akcji.
Po krótkiej odprawie ruszyliśmy do wody z bojowym zamiarem wydobycia jak największej ilości tego "co nie powinno się tam znajdować". Już po 15 minutach Marcin Mieronowicz (mając w pamięci wytyczne przekazane podczas odprawy przez Michała Warchoła) wynurzył się z głębokości 74 centymetrów i poinformował, że na dnie leży pocisk moździerzowy. Jak się wkrótce okazało Marcin się na tym trochę zna i jego diagnoza była słuszna. Chwilę później para nurkowa w składzie Arek Drężek i Daniel Winiarz natknęła się na kolejną pozostałość po działaniach wojennych.
Saperzy z 10 Patrolu Rozminowania dowodzeni przez st. chor. szt. Wacława Maksymiaka szybko zjawili się po niebezpieczne przedmioty. fot. Sebastian Łepkowski
Do takiej "kołyski" trafiają wydobyte niebezpieczne znaleziska na czas transportu na poligon, na którym zostają zniszczone. fot. Sebastian Łepkowski
Dzięki natychmiastowej reakcji nas Płetwali już o godzinie 14.30 żołnierze 10 Patrolu Rozminowania dowodzeni przez st. chor. szt. Wacława Maksymiaka przedmioty niebezpieczne podjęli i zabezpieczyli. Podczas akcji zapełniliśmy śmieciami z dna jeziora duży niebieski kontener na śmieci i po skromnym regeneracyjnym posiłku z poczuciem dobrze wykonanej roboty rozjechaliśmy się do domów. I tak oto po raz kolejny dzięki nam Płetwalom oraz Ratownikom MOPR jezioro jest dużo bezpieczniejsze. Za zabezpieczenie akcji od strony wody, wydatny udział w oczyszczaniu jeziora wielkie dzięki dla MOPR Giżycko. Płetwale sami sobie nie podziękują ale to chyba jasne: Michał, Arek, Daniel, Sylwek, Marcin, Eryk, dobra robota!
Sebastian Łepkowski
Pamiątka po akcji w formie " Protokołu 196/2018 z podjęcia przedmiotów wybuchowych i niebezpiecznych" - trafi do archiwum klubowego. Oby jak najmniej takich dokumentów. fot. Sebastian Łepkowski
Pamiętajmy, że niewybuchy i niewypały - na dnie akwenów, stanowią nadal śmiercionośne zagrożeni. Nie dotykajmy i nie wydobywajmy sami podejrzanych obiektów. Przykład wypadku płetwonurka z Rzeki Pasłęki niech będzie dla nas przestrogą. Jeśli trafimy pod wodą na niepewny przedmioty w miejscu, gdzie mogą mieć z nim kontakt inni ludzie – zgłaszajmy ten fakt na Policję.
Autor: Paweł Laskowski
Odłamkowo-burzący 8 cm Wurfgranate 34 to jedna z niespodzianek na którą natknęli się "Płetwale". Granat ważyły około 3,5 kg, z czego 0,553 kg to masa materiału wybuchowego. Łącznie wyprodukowanych 73.972.000 sztuk Wurfgranate 34, z czego, co najmniej jeden, trafił na dno Jeziora Kisajno na terenie Centralny Ośrodek Sportu w Giżycku. fot. Sebastian Łepkowski
O tym, że zabawy z tymi "znaleziskami" może być nadal śmiertelnie niebezpiecznie, niech świadcz śmiertelny wypadek nurka z Braniewa. 45 letni płetwonurek, były członek Specjalnej Grupy Płetwonurków RP, od lat pasjonował się podwodnym poszukiwaniem pozostałości po II Wojnie Światowej. We wrześniu 2014 roku zginał na wskutek w potężnego wybuchu. Nie wiadomo, czy eksplodująca mina była zagrzebana w mule przy brzegu, czy też poszukiwacz militari sam ją wydobył spod wody i położył na brzegu Rzeki Pasłęki. W wyniku eksplozji, prawdopodobnie miny przeciwczołgowej, na obu brzegach rzeki leżały rozrzucone w promieniu 150 metrów, zakrwawione szczatki ciała. Jak się okazało, niespełna rok wcześniej, rzeka Pasłęka w okolicach mostu w miejscowości Olkowo została przeszukana przez saperów przed budową nowego mostu. Wydobyto wtedy kilka pocisków i granatów. Jak się okazał nie wszystkie. Niech los nierozważnego płetwonurka "sapera" będzie dla wszystkich przestrogą.
Ekipa w 93% komplecie! Akcję sprzątania Jeziora Kisajno organizował Klub Płetwonurków "Płetwal" z Giżycka przy współudziale ratowników oraz płetwonurków Mazurskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. W sumie do wody weszło 10 płetwonurków. To jedna z wielu podwodnych sprzątań w wykonaniu kolegów z Giżycka. fot. Sebastian Łepkowski
Najczęściej do podwodnych odkryć „zardzewiałej śmierci” dochodzi podczas licznych, pożytecznych akcji sprzątań jezior i rzek przez płetwonurków. Częste relacje czyszczenia krajowych akwenów zawiera fotografie z znaleziskami podnoszącymi poziom adrenaliny. Komentarze i opisy często, aż rażą wielka niefrasobliwością nurkujących i organizatorów. Dla przeciw wagi, portal Nurkowa Polska zamieszcza opis wzorowej akcji sprzątania Jeziora Kisajno w dniu 17.11.2018 roku, w trakcie której koledzy z Klubu Płetwonurków „Płetwal” z Giżycka natknęli się przy okazji na „zabójcze żelastwo”.
Kolega Michał Warchoł weteran nurkowania w "Płetwalu", kierownik akcji sprzątania 17.11.2018 roku Jeziora Kisajno. Klub z Giżycka może się pochwalić dziesiątkami akcji podwodnych sprzątań na terenie kraju. Wielokrotnie też spotykali zatopione niewybuchy. Profesjonalizm płetwonurków ze stolicy Wielkich jezior Mazurskich może być wzorcem i przykładem na postępowanie w takich sytuacjach. fot. Sebastian Łepkowski
Zamieszczony tekst pochodzi z Facebooka KP „Płetwal” z Giżycka. Autorem relacji jest Prezes "Płetwali" – Sebastian Łepkowski, wieloletni instruktor nurkowania, zawodowo wytrawny specjalista od podwodnych wybuchów. Koledzy z Płetwala z Giżycka byli już wielokrotnie zaskakiwani takimi odkryciami. Znają się bardzo dobrze na tego typu podwodnych znaleziskach z którymi sobie profesjonalnie radzą:
W sobotę 17 listopada 2018rroku, zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami spotkaliśmy się na terenie Centralnego Ośrodka Sportu w Giżycku, w szlachetnym celu usunięcia z dna Jeziora Kisajna tego "co nie powinno się tam znajdować". Akcję organizował Klub Płetwonurków Płetwal przy współudziale ratowników oraz płetwonurków Mazurskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. W sumie do wody weszło 10 płetwonurków. Akcję zabezpieczała jednostka pływająca MOPR, jednak jak się wkrótce okazało to nie jedyna służba, która pojawiła się na miejscu akcji.
Po krótkiej odprawie ruszyliśmy do wody z bojowym zamiarem wydobycia jak największej ilości tego "co nie powinno się tam znajdować". Już po 15 minutach Marcin Mieronowicz (mając w pamięci wytyczne przekazane podczas odprawy przez Michała Warchoła) wynurzył się z głębokości 74 centymetrów i poinformował, że na dnie leży pocisk moździerzowy. Jak się wkrótce okazało Marcin się na tym trochę zna i jego diagnoza była słuszna. Chwilę później para nurkowa w składzie Arek Drężek i Daniel Winiarz natknęła się na kolejną pozostałość po działaniach wojennych.
Saperzy z 10 Patrolu Rozminowania dowodzeni przez st. chor. szt. Wacława Maksymiaka szybko zjawili się po niebezpieczne przedmioty. fot. Sebastian Łepkowski
Do takiej "kołyski" trafiają wydobyte niebezpieczne znaleziska na czas transportu na poligon, na którym zostają zniszczone. fot. Sebastian Łepkowski
Dzięki natychmiastowej reakcji nas Płetwali już o godzinie 14.30 żołnierze 10 Patrolu Rozminowania dowodzeni przez st. chor. szt. Wacława Maksymiaka przedmioty niebezpieczne podjęli i zabezpieczyli. Podczas akcji zapełniliśmy śmieciami z dna jeziora duży niebieski kontener na śmieci i po skromnym regeneracyjnym posiłku z poczuciem dobrze wykonanej roboty rozjechaliśmy się do domów. I tak oto po raz kolejny dzięki nam Płetwalom oraz Ratownikom MOPR jezioro jest dużo bezpieczniejsze. Za zabezpieczenie akcji od strony wody, wydatny udział w oczyszczaniu jeziora wielkie dzięki dla MOPR Giżycko. Płetwale sami sobie nie podziękują ale to chyba jasne: Michał, Arek, Daniel, Sylwek, Marcin, Eryk, dobra robota!
Sebastian Łepkowski
Pamiątka po akcji w formie " Protokołu 196/2018 z podjęcia przedmiotów wybuchowych i niebezpiecznych" - trafi do archiwum klubowego. Oby jak najmniej takich dokumentów. fot. Sebastian Łepkowski
Pamiętajmy, że niewybuchy i niewypały - na dnie akwenów, stanowią nadal śmiercionośne zagrożeni. Nie dotykajmy i nie wydobywajmy sami podejrzanych obiektów. Przykład wypadku płetwonurka z Rzeki Pasłęki niech będzie dla nas przestrogą. Jeśli trafimy pod wodą na niepewny przedmioty w miejscu, gdzie mogą mieć z nim kontakt inni ludzie – zgłaszajmy ten fakt na Policję.
Autor: Paweł Laskowski