W tym odcinku tajemnic jeziora Plusznego, jednego z najbardziej tajemniczego jeziora w Polsce, wracamy do historii z 1958 roku, odnalezienia i wydobycia wraku niemieckiego bombowiec nurkujący Junkers Ju-87 "Stuka" przez płetwonurków z Warszawy i Olsztyna.
Powodem do ponownego powrotu do akcji „Stukas” z 1958 roku było zdobycie przez autora paru nowych dokumentów i informacji. Nowe "kwiatki" zostały wyszperane w trakcie gromadzeniem wiadomości na temat 60-lecia historii nurkowania w Olsztynie, związanej z młodymi naukowcami, a potem i ze studentami olsztyńskiej Wyższej Szkoły Rolniczej (WSR), na terenie której powstała w 1957 roku Sekcja Badań Podwodnych(SBP). Ta legendarna grupa - entuzjastów nurkowania swobodnego, po czterech latach dynamicznej działalności, w 1961 roku przekształciła się w Naukowe Koło Badań Podwodnych (NKBP) przy Katedrze Inżynierii Rybackiej Wyższej Szkoły Rolniczej w Olsztynie. Sekcję Badań Podwodnych z Olsztyna trzeba zaliczyć do jednego z pierwszych klubów nurkowych w Polsce, a na pewno, klubu o najdłuższej nazwie w dziejach polskiego nurkowania. Klubu płetwonurków, ewenementu na skalę krajową, bo zajmującego się podwodnymi badaniami naukowymi w wodach polskich i zagranicą. Pionierska działalność i dokonania naukowe NKBP z Olsztyna jest obecnie znana tylko nielicznej garstce ludzi. Prekursorskie odkrycia, eksploracje, prace badawcze przykryły „mroki przeszłości”. W tym artykule Nurkowa Polska przypomni jeden z kilkudziesięciu wyczynów płetwonurków z Olsztyna, którzy wraz z kolegami z Warszawskiego Klubu Płetwonurków PTTK, na przełomie sierpnia i września 1958 roku, znaleźli i wydobyli za jednym zamachem dwa wraki samolotów z II Wojny Światowej z jezior Plusznego i Łańskiego. Dokonali rzeczy niebywałej i dotąd przez nikogo nie powtórzonej !
Jezioro Pluszne Wielkie (niem. Gross Plautziger See) – malownicze jezioro morenowe położone w woj. warmińsko-mazurskim, na terenie Lasów Łańskich. Jest jednym z najciekawszych i największych jezior w tym rejonie. Jego odnoga niemalże łączy się z odnogą Jeziora Łańskiego. Od 1958 roku, do chwili obecnej, jest odwiedzany przez płetwonurków z całej Polski. Widok, na ledwie widoczną na tle drugiego brzegu, wysepkę "Bombową" - miejsce katastrofy lotniczej w lecie 1944 roku. Fot. Paweł Laskowski
Historia „Junkers z Plusznego” opisałem dwa lata temu w artykule - Pluszne Wielkie - jezioro pełne tajemnic - „Junkers z Plusznego”cz.2 Opierała się głównie na wspomnieniach kolegi Andrzeja Zinserlinga, uczestnika wyprawy WKP-u i SBP w 1958 roku. Do wątku akcji "Stukas" sięgał pamięcią, jej naoczny świadek, w m.in. barwnych wspomnień z okazji 50-lecia Warszawskiego Klubu Płetwonurków oraz wydrukowanych artykułów jego pióra w Magazynie Nurkowym „Podwodny Świat” o początkach nurkowania swobodnego w Polsce. Część informacji pochodziła z rozmów ze świadkami ze wsi Pluski oraz archiwalnej prasy. Jak się okazało, wspomnienia kolegi Andrzeja Zinserlinga powstały po blisko 50 latach, były często lekko skarżone „patyną nie pamięci” ale i tak, jak na półwieczny upływ czasu, zawierały mnóstwo szczegółów. Sam artykuł - „Junkers z Plusznego”, opublikowany w lipcu 2014 roku na portalu „Nurkowa Polska”, zawierał wiele zagadek na które autor nie znał wtedy odpowiedzi.
Podwodne widoki w okolicy trzcinowej "bombowej wyspy" na jeziorze Pluszne. Nadal tu można się natknąć na pamiątki, leżąc na dnie, po II Wojnie Światowej - betonowe niemieckie ćwiczebne bomby. Fot. Piotr Kozdryk
Zupełnie nowych faktów, nigdzie do tej pory nie publikowanych, dostarczyła kilkudziesięciostronicowa kronika Naukowe Koła Badań Podwodnych (NKBP) przy Katedrze Inżynierii Rybackiej Wyższej Szkoły Rolniczej w Olsztynie, która w cudowny sposób została znaleziona przez Nurkową Polskę na jednym z serwerów przechowujących różne pliki. Kronika była skrupulatnie prowadzona latami przez członków koła. Zawierała spisywane na żywo relacje z życia i działalności NKBP. Jej wartość dokumentalna polega na jej bieżącym prowadzeniu, przytaczaniu dokładnych daty, nazwisk, okoliczności. Zawiera wiele wesołych spostrzeżeń, ponieważ była prowadzona na wewnętrzny użytek kortowskiego klubu płetwonurków. Jej dokumentalna dokładność częstokroć pozwoliła na dotarcie do innych nowych materiałów. Fragment kroniki zawierającą opis „Akcji Stukas” jest autorstwa Leszka Janowicza - jednego z dwójki założycieli NKBP w Olsztynie.
Leszek Janowicz, asystent na Wydziale Rybactwa WSR w Olsztynie, o zatopionym samolocie dowiedział się od studenta zaliczającego u niego ćwiczenia. Dla potwierdzenia sensacyjnej informacji wybrał się do zaprzyjaźnionej brygady rybackiej w Pluskach, gdzie od świadka, brygadzisty Kowaleskiego dowiedział się o przebiegu i dokładnym miejscu katastrofy. Latem 1944 roku jeden z „Stukasów”, podczas szkolenia, nie wyszedł z lotu nurkowego na małą wysepką, celu dla ćwiczebnych bomb i uderzył o wodę. Niemieckie dowództwo z pobliskiego lotniska w Gryźlinach (niem. Fl.H.Kdtr Grieslienen) błyskawicznie zaalarmowało rybaków w Pluskach, by udali się na pomoc. W miejscu gdzie upadł samolot unosiła się tylko duża plama smarów i benzyny. Sprowadzony przez Niemców, po pewnym czasie, nurek klasyczny nie odlazł wraku na dnie jeziora. Samolot Ju-87 "wylądował" na 14 lat na dnie jeziora Plusznego.
Mapa okolic Jeziora Plusznego z zaznaczonymi ważniejszymi miejscami związanymi z wydobyciem wraku bombowca Ju- 87 w 1958 roku.
Na podwodny rekonesans Leszek Jaworski wybrał się z Ryszardem Bartelem, obaj byli członkami Sekcji Badań Podwodnych z Olsztyna, która trzy lata później ostatecznie zmieniła nazwę klubu płetwonurków na „Naukowe Koła Badań Podwodnych” (NKBP). Uzbrojeni byli w „skafandry mokre” typu kalesony i stare swetry oraz aparat tlenowy I.S.A.M konstrukcji radzieckiej, wypożyczony od kolegów z WKPu. Do poszukiwań miejsca spoczynku wraku użyto dwóch łodzi rybackich i metody trałowania. Badanie trałem w pobliżu wysepki trwało dwie godziny, aż zaczepiono o przeszkodę na dnie. Powstał pewien problem, zawada zalegała na głębokości dużo większej jak 10 metrów. Wiązało się to z pewnym ryzykiem, gdyż Leszek Jaworski nigdy wcześniej tak głęboko nie nurkował, a co najważniejsze aparat tlenowy, według ówczesnej praktyki nurkowej, mógł być używany tylko do głębokości 10 metrów. Zakładając krótki czas nurkowania i przy pewnej manipulacji przy składzie mieszanki oddechowej płetwonurkowie podjęli ryzyko zanurzenia. Przezroczystość wody wynosiła około 6 metrów a temperatura pod termokliną spadła poniżej 10 stopni. Na dnie, w półmroku i zimnej wodzie, leżały skłębione szczątki jasno połyskującego aluminium – był to upragniony wrak niemieckiego samolotu. Płetwonurkom z Olsztyna i rybakom towarzyszyli na kajaku młodzi dziennikarze z „Ekspresu Wieczornego” – Wojtek Gruszewski z żoną.
Pierwsza strona z albumu NKBP z fotografiami dokumentującymi historię wydobycia wraku samolotu bombowego Ju-87 z jeziora Plusznego w sierpniu 1958 roku. fot. archiwum NKBP
Współpraca między płetwonurkami z Warszawy i Olsztyna zawiązała się od przypadkowego spotkania trzech nurkujących Warszawiaków w Jeziorze Stary Dwór w Olsztynie przez Mariusz Janowicza z żoną pod koniec czerwca 1958 roku. Takie spotkanie w tamtych czasach, gdy płetwonurków w kraju było kilkudziesięciu, można było porównać do spotkania na żywo białego kruka czyli jakby powiedzieli niektórzy, było to zrządzenie losu. Tajemnica nurkowania w kilku hektarowym jeziorze na ternie WSR w Olsztynie szybko się wyjaśniła, nurkowie w osobach - Andrzeja Zinserlinga, Sławka Lebeckiego i Andrzeja Majewskiego sprawdzali legendę o zatopionych czołgach i ciężarówkach w tym jeziorze. Okazało się, że trójka płetwonurków z Warszawy, to tylko forpoczta, całej zorganizowanej grupy ludzi żab. Członkowie WKP po raz trzeci w historii klubu zorganizowali w tym czasie letni obóz szkoleniowy w Mierkach nad pobliskim jeziorem Plusznym. Po nocnym nurkowaniu małżeństwa Janowiczów w sprzęcie kolegów z WKPu i sympatycznej rozmowie, olsztyńscy płetwonurkowie otrzymali zaproszenie na kolejne nurkowanie na fabrycznym sprzęcie do Mierek. Owocem dwudniowych spotkań płetwonurków było nawiązanie wzajemnej współpracy obu klubów. Z Warszawskiego Klubu Płetwonurków, Olsztyniacy ostatecznie wypożyczyli dwa aparaty tlenowe I.S.A.M wraz z absorbentem oraz otrzymali zaproszenie do ekipy nurkowej przy najbliższych podwodnych pracach archeologicznych, prowadzanych przez WKP latem 1958 roku. Dodatkowym atutem członków WKP był ich „wspaniały” fabryczny sprzęt tlenowy i powietrzny do nurkowania swobodnego pochodzący zza granicy oraz co najważniejsze, wiedza i doświadczenie w nurkowaniu swobodnym popartą dodatkowo uprawnieniami instruktorskimi. Jako, że członkami olsztyńskiej SBP byli w większości asystenci i studenci Wydziału Rybactwa, rozporządzali oni dostępem do świeżych informacji na temat zawad i przeszkód podwodnych zgłaszanych przez zawodowych rybaków z kraju. Posiadali wiedzę o zatopionych obiektach i była to wiedza na „wagę złota” dla podwodnych poszukiwaczy. Mogli też liczyć na pomoc i na zapłatę za wykonaną podwodną pracę przy likwidacji przeszkód od Państwowych Gospodarstw Rybackich.
Czarnym, rozpinanym pod szyją wełniany swetrze nurkował kierownikiem akcji - Leszek Jaworski, członek Sekcji Badań Podwodnych w Olsztynie. W prototypie polskiego suchego skafandra z Legionowa - Mieczysław Kwapisiewicz, a służy pomocą przy ubieraniu Sławek Lebecki. Fot. Muzeum Nurkowania w Warszawie
Gdy były już wiadomo na 100%, że na dnie spoczywa wrak bombowca, ruszyła wspólna akcja dwóch klubów płetwonurków, której oficjalnym powodem miało być usunięciem podwodnej przeszkody, utrudniającej pracę rybakom w połowie ryb sieciami ciągnionymi. Akcja „Stukas” rozpoczęto, według zapisków w kronice NKBP, w dniu 22 sierpnia 1958 roku od przygotowań sprzętu w rybaczówce w Pluskach. Do pomocy przy wydobyciu wraku została zaangażowana brygada rybacka w raz całą flotą łodzi rybackich. Przy pomoc dyrektora PGRyb. Szwaderki - Zygmunta Płaczkowskiego wykonano specjalną drewnianą kratownicę, zaprojektowaną przez płetwonurków, do wydobywania ciężkich elementów wraku. Kierownikiem akcji został Leszek Jaworski, członek Sekcji Badań Podwodnych w Olsztynie. Większość część pracy podwodnej wykonali koledzy z Warszawy, a zwłaszcza Mietek Kwapisiewicz. Najwięcej wysiłku kosztowało płetwonurków wyciągnięcie silnika głęboko zarytego w dno. Wykorzystano do tego konstrukcję na łodziach niewodowych i trzech podnośników o łącznym udźwigu 3,5 tony. Aby wyjąć silnik z wody i załadować go na przyczepę, musiano go parokrotnie podczas holowania, podnosić i opuszczać ze względu na parometrowy zasięg łańcucha w wyciągarkach. Ostatecznie silnik wylądował na brzegu jeziora, gdzie przy pomocy drzewa i … grupy „kibiców” został załadowany naczepę i przetransportowany do Plusk.
Płetwonurkowie do prac wydobywczych wraku samolotu korzystali ze sprzętu rybaków z Plusk. Fot. Muzeum Nurkowania w Warszawie
Echa akcji "Stukas" miały swój wielki oddźwięk w prasie krajowej. Relacje mnie lub bardziej rzetelne ukazały się w kilku gazetach, tygodnikach i miesięczniku. Oto jedna z nich, krótki reportaż z dodatku ilustrowanego do "Życia Warszawy" z 5 października 1958 roku. fot. z archiwum Piotra Płaczkowskiego.
Zagadką były los ofiar katastrofy Ju 87 z lata 1944 roku, którymi byli dwaj niemieccy piloci Luftwaffe. W opisie kolegi Andrzej Zinserlinga jest sugestia, że jedną z nich, w stopniu starszego sierżanta był znany mieszkańcom Plusk,a szczątki żołnierzy zostały zabrane przez niemiecki Czerwony Krzyż. Małe śledztwo w tej sprawie rozwiązał ksiądz Andrzej Wiśniewski, proboszcz parafii Świętego Jana Chrzciciela w Orzechowie. Prochy lotników nadal spoczywają niedaleko Jeziora Pluszne Wielkie. Obaj pochowani zostali, według księgi parafialnej, w dniu 2 września 1958 roku na małym cmentarzu w opuszczonej obecnie wsi Orzechowo. Zapis z księgi mówi o nieznanych lotnikach, którzy zginęli w 1944 roku w katastrofie lotniczej i zostali wydobyci z toni Jeziora Plusznego.
Silników Jumo 211 zbudowano ok. 68000 egzemplarzy. Był stosowany w samolotach bombowych Heinkel He 111 i Junkers Ju 88 większości wersji oraz w bombowcach nurkujących Junkers Ju 87. Silnik z bezpośrednim wtryskiem paliwa do cylindrów i dwubiegową sprężarką, pozwalającą na utrzymanie mocy na dużych wysokościach. Wtrysk paliwa był najważniejszym z zastosowanych w silniku nowatorskich rozwiązań technicznych, podnoszących jego osiągi i walory eksploatacyjne. Stan silnika wydobytego z jeziora Plusznego był wyśmienity. Fot. Muzeum Nurkowania w Warszawie
W kronice NKBP zawarta jest odpowiedz na temat losów wraku samolotu. Aluminiowy kadłub i płatowiec trafił do skupu złomu, silnik został kupiony przez Zakład Maszynoznawstwa Mleczarskiego na WSR w Olsztynie. Łączna kwota uzyskana za wydobyty wrak Ju-87 wynosiła 5 500 ówczesnych złotych polskich. W czasie pracy Andrzej „Cudny” kręcił kamerą film, który potem był parokrotnie pokazywany, a obecnie los tego filmu nie jest znany. W „Akcji Stukas” jako uczestnicy zostali wymienieni:
Warszawski Klub Płetwonurków PTTK
1. Mieczysław Kwapisiewicz
2. Sławek Lebecki
3. Andrzej Zinserling
Sekcja Badań Podwodnych ( przyszłe NKBP) z Olsztyna
1. Leszek Janowicz
2. Mariusz Janowicz
3. Ryszard Bartel
4. Bogdan Draganik
5. Jako „kibic” Jadwiga Hyży
Ten egzemplarz bombowca nurkującego Junkers Ju-87 "Stuka" został wydobyty w 1989 roku z Morza Śródziemnego w pobliżu Saint Tropez z głębokości 90 metrów. Ju-87 (numer 5661) należał do 77. eskadry drugiej grupy. W dniu 29 kwietnia 1943 zderzył się z innym Ju-87 i spadł do Morza Śródziemnego w pobliżu St. Tropez. Strzelec - radiooperator wyskoczył na spadochronie i przeżył. Los pilota jest nieznany. Wrak jest ekspozycją w Auto & Technik Museum w Sinsheim / Niemcy. Fot Wikipedia
29 sierpnia 1958 roku cała ekipa przeniosła się na pobliskie jezioro Łańskie, gdzie według miejscowych rybaków na głębokości 15 metrów znajdował się wrak kolejnego samolotu ! Był to radziecki samolot, który po walce z niemieckim myśliwcem, awaryjnie lądował zimą 1944/1945 roku na lodzie. Akcja poszukiwacza trwała bardzo szybko. Już za pierwszym trałowaniem zlokalizowano zawadę na dnie. Rybacy już wcześniej z tego miejsca wydobyli sieciami owiewkę samolotu. Jak stwierdzili – Andrzej, Mietek i Sławek, którzy zeszli w pierwszym rzucie, na dnie leżał majestatycznie radziecki samolot szturmowy IŁ-2 z czasów II wojny światowej. Wrak wyglądał fantastycznie, płatowiec był bardzo dobrze zachowany, tylko silnik leżał wyłamany obok, w kabinie nie było śladów załogi. Pewnym problem przy pracach był fakt, że nad jeziorem Łański znajdował się tajny ośrodek wypoczynkowy Urzędu Rady Ministrów PRL oznaczony kryptonimem W-1. Teren był ogrodzony i pilnie strzeżony i nosił określenie „Imperium Łańskiego”. Za wejście do lasów należących do ośrodka groziły surowe kary. Prace podwodne wymagały obecności „smutnych panów” oraz specjalnego pozwolenia. W związku z kończącymi się terminami urlopów członków ekipy oraz spadająca temperatura wody i powietrza, postanowiono wydobyć tylko najcenniejszy element wraku - 12-cylindrowy widlasty silnik. Resztę „latającego czołgu” zadecydowano zostawić do następnego lata. Posługując się już sprawdzono przy „Akcji Stukas” metodzie i sprzęcie - wydobyto ciężki silnik lotniczy. Za kwotę 10 000 zł został on zakupiony, jako eksponat, ponownie przez Zakład Maszynoznawstwa Mleczarskiego. Akcję zakończoną 6 września 1958 roku.
Jedna z dwóch stron albumu NKBP z fotografiami dokumentującymi kulis wydobycia silnika wraku samolotu szturmowego Ił-2 z jeziora Łańskiego we wrześniu 1958 roku. fot. archiwum NKBP
Te całe wydarzenie podsumował w kronice NKBP kolega Leszek Jaworski: …”Oprócz doświadczeń w pracach tego typu, uzyskaliśmy rzecz najcenniejszą – przyjaźń z kolegami z warszawskiego Klubu Płetwonurków PTTK. O sumie trzech tysięcy złotych, jaka przypadła nam w udziale po odliczeniu kosztów ekspedycji – chyba nie wypada nam wspominać. Resztę kadłuba „Iła” wyciągnęła ekipa warszawiaków latem1959 roku. Zrezygnowaliśmy z niej w ramach współpracy – na korzyść warszawiaków.”...
Jezioro Pluszne późne lato 1958. Przy wydobywaniu wraku samolotu uczestniczyli płetwonurkowie z Warszawy i Olsztyna, rybacy z Plusk oraz zabierana codziennie miejscowa ludność. Dostanie się do ekipy było ogromnym wyróżnieniem. Na wioskowej plaż, każdego ranka, zbierała się duża kolejka chętnych do wyprawy po wrak samolotu. Fot. Muzeum Nurkowania w Warszawie
Nieopisany wkład w odkurzeniu „Akcji Stukas” wniosła koleżanka Karina Kowalska - Kustosz Muzeum Nurkowania w Warszawie. Karina udostępniła Nurkowej Polsce fragmenty pamiętnika WKPu i wyszperała skany negatywów historycznej wyprawy będących w archiwum Muzeum Nurkowania -Serdeczne dzięki !. Nawiasem mówiąc, Muzeum Nurkowania przechowuje jeszcze niejedną tajemnicę.
Karina przyczyniła się do nawiązania przeze mnie kontaktu mailowego z kolegą Andrzejem. Dopiero w styczniu 2012 roku, będąc na 50 Jubileuszowym Zlocie Instruktorów miałem przyjemność osobiście poznać starszego kolegę, nestora nurkowania w Polsce - Andrzeja Zinserlinga.
Tekst: Paweł Laskowski
Zdjęć: Piotr Kozdryk, Paweł Laskowski, Archiwum Muzeum Nurkowania, Wikipedia, Kronika NKBP.
Artykuły z cyklu "Pluszne Wielkie - jezioro pełne tajemnic" na portalu Nurkowa Polska:
Pluszne Wielkie - jezioro pełne tajemnic - „Betonowe Bomby" cz.1
Pluszne Wielkie - jezioro pełne tajemnic - „Junkers z Plusznego”cz.2
Pluszne Wielkie - jezioro pełne tajemnic - „Most Kopernika" cz.3
Pluszne Wielkie - jezioro pełne tajemnic - „Tannenberg 1914” cz.4
Pluszne Wielkie - jezioro pełne tajemnic - „Zatopione sanie” cz.5
Pluszne Wielkie - jezioro pełne tajemnic – suplement cz.6
Jezioro Pluszne Wielkie (niem. Gross Plautziger See) – malownicze jezioro morenowe położone w woj. warmińsko-mazurskim, na terenie Lasów Łańskich. Jest jednym z najciekawszych i największych jezior w tym rejonie. Jego odnoga niemalże łączy się z odnogą Jeziora Łańskiego. Od 1958 roku, do chwili obecnej, jest odwiedzany przez płetwonurków z całej Polski. Widok, na ledwie widoczną na tle drugiego brzegu, wysepkę "Bombową" - miejsce katastrofy lotniczej w lecie 1944 roku. Fot. Paweł Laskowski
Historia „Junkers z Plusznego” opisałem dwa lata temu w artykule - Pluszne Wielkie - jezioro pełne tajemnic - „Junkers z Plusznego”cz.2 Opierała się głównie na wspomnieniach kolegi Andrzeja Zinserlinga, uczestnika wyprawy WKP-u i SBP w 1958 roku. Do wątku akcji "Stukas" sięgał pamięcią, jej naoczny świadek, w m.in. barwnych wspomnień z okazji 50-lecia Warszawskiego Klubu Płetwonurków oraz wydrukowanych artykułów jego pióra w Magazynie Nurkowym „Podwodny Świat” o początkach nurkowania swobodnego w Polsce. Część informacji pochodziła z rozmów ze świadkami ze wsi Pluski oraz archiwalnej prasy. Jak się okazało, wspomnienia kolegi Andrzeja Zinserlinga powstały po blisko 50 latach, były często lekko skarżone „patyną nie pamięci” ale i tak, jak na półwieczny upływ czasu, zawierały mnóstwo szczegółów. Sam artykuł - „Junkers z Plusznego”, opublikowany w lipcu 2014 roku na portalu „Nurkowa Polska”, zawierał wiele zagadek na które autor nie znał wtedy odpowiedzi.
Podwodne widoki w okolicy trzcinowej "bombowej wyspy" na jeziorze Pluszne. Nadal tu można się natknąć na pamiątki, leżąc na dnie, po II Wojnie Światowej - betonowe niemieckie ćwiczebne bomby. Fot. Piotr Kozdryk
Zupełnie nowych faktów, nigdzie do tej pory nie publikowanych, dostarczyła kilkudziesięciostronicowa kronika Naukowe Koła Badań Podwodnych (NKBP) przy Katedrze Inżynierii Rybackiej Wyższej Szkoły Rolniczej w Olsztynie, która w cudowny sposób została znaleziona przez Nurkową Polskę na jednym z serwerów przechowujących różne pliki. Kronika była skrupulatnie prowadzona latami przez członków koła. Zawierała spisywane na żywo relacje z życia i działalności NKBP. Jej wartość dokumentalna polega na jej bieżącym prowadzeniu, przytaczaniu dokładnych daty, nazwisk, okoliczności. Zawiera wiele wesołych spostrzeżeń, ponieważ była prowadzona na wewnętrzny użytek kortowskiego klubu płetwonurków. Jej dokumentalna dokładność częstokroć pozwoliła na dotarcie do innych nowych materiałów. Fragment kroniki zawierającą opis „Akcji Stukas” jest autorstwa Leszka Janowicza - jednego z dwójki założycieli NKBP w Olsztynie.
Leszek Janowicz, asystent na Wydziale Rybactwa WSR w Olsztynie, o zatopionym samolocie dowiedział się od studenta zaliczającego u niego ćwiczenia. Dla potwierdzenia sensacyjnej informacji wybrał się do zaprzyjaźnionej brygady rybackiej w Pluskach, gdzie od świadka, brygadzisty Kowaleskiego dowiedział się o przebiegu i dokładnym miejscu katastrofy. Latem 1944 roku jeden z „Stukasów”, podczas szkolenia, nie wyszedł z lotu nurkowego na małą wysepką, celu dla ćwiczebnych bomb i uderzył o wodę. Niemieckie dowództwo z pobliskiego lotniska w Gryźlinach (niem. Fl.H.Kdtr Grieslienen) błyskawicznie zaalarmowało rybaków w Pluskach, by udali się na pomoc. W miejscu gdzie upadł samolot unosiła się tylko duża plama smarów i benzyny. Sprowadzony przez Niemców, po pewnym czasie, nurek klasyczny nie odlazł wraku na dnie jeziora. Samolot Ju-87 "wylądował" na 14 lat na dnie jeziora Plusznego.
Mapa okolic Jeziora Plusznego z zaznaczonymi ważniejszymi miejscami związanymi z wydobyciem wraku bombowca Ju- 87 w 1958 roku.
Na podwodny rekonesans Leszek Jaworski wybrał się z Ryszardem Bartelem, obaj byli członkami Sekcji Badań Podwodnych z Olsztyna, która trzy lata później ostatecznie zmieniła nazwę klubu płetwonurków na „Naukowe Koła Badań Podwodnych” (NKBP). Uzbrojeni byli w „skafandry mokre” typu kalesony i stare swetry oraz aparat tlenowy I.S.A.M konstrukcji radzieckiej, wypożyczony od kolegów z WKPu. Do poszukiwań miejsca spoczynku wraku użyto dwóch łodzi rybackich i metody trałowania. Badanie trałem w pobliżu wysepki trwało dwie godziny, aż zaczepiono o przeszkodę na dnie. Powstał pewien problem, zawada zalegała na głębokości dużo większej jak 10 metrów. Wiązało się to z pewnym ryzykiem, gdyż Leszek Jaworski nigdy wcześniej tak głęboko nie nurkował, a co najważniejsze aparat tlenowy, według ówczesnej praktyki nurkowej, mógł być używany tylko do głębokości 10 metrów. Zakładając krótki czas nurkowania i przy pewnej manipulacji przy składzie mieszanki oddechowej płetwonurkowie podjęli ryzyko zanurzenia. Przezroczystość wody wynosiła około 6 metrów a temperatura pod termokliną spadła poniżej 10 stopni. Na dnie, w półmroku i zimnej wodzie, leżały skłębione szczątki jasno połyskującego aluminium – był to upragniony wrak niemieckiego samolotu. Płetwonurkom z Olsztyna i rybakom towarzyszyli na kajaku młodzi dziennikarze z „Ekspresu Wieczornego” – Wojtek Gruszewski z żoną.
Pierwsza strona z albumu NKBP z fotografiami dokumentującymi historię wydobycia wraku samolotu bombowego Ju-87 z jeziora Plusznego w sierpniu 1958 roku. fot. archiwum NKBP
Współpraca między płetwonurkami z Warszawy i Olsztyna zawiązała się od przypadkowego spotkania trzech nurkujących Warszawiaków w Jeziorze Stary Dwór w Olsztynie przez Mariusz Janowicza z żoną pod koniec czerwca 1958 roku. Takie spotkanie w tamtych czasach, gdy płetwonurków w kraju było kilkudziesięciu, można było porównać do spotkania na żywo białego kruka czyli jakby powiedzieli niektórzy, było to zrządzenie losu. Tajemnica nurkowania w kilku hektarowym jeziorze na ternie WSR w Olsztynie szybko się wyjaśniła, nurkowie w osobach - Andrzeja Zinserlinga, Sławka Lebeckiego i Andrzeja Majewskiego sprawdzali legendę o zatopionych czołgach i ciężarówkach w tym jeziorze. Okazało się, że trójka płetwonurków z Warszawy, to tylko forpoczta, całej zorganizowanej grupy ludzi żab. Członkowie WKP po raz trzeci w historii klubu zorganizowali w tym czasie letni obóz szkoleniowy w Mierkach nad pobliskim jeziorem Plusznym. Po nocnym nurkowaniu małżeństwa Janowiczów w sprzęcie kolegów z WKPu i sympatycznej rozmowie, olsztyńscy płetwonurkowie otrzymali zaproszenie na kolejne nurkowanie na fabrycznym sprzęcie do Mierek. Owocem dwudniowych spotkań płetwonurków było nawiązanie wzajemnej współpracy obu klubów. Z Warszawskiego Klubu Płetwonurków, Olsztyniacy ostatecznie wypożyczyli dwa aparaty tlenowe I.S.A.M wraz z absorbentem oraz otrzymali zaproszenie do ekipy nurkowej przy najbliższych podwodnych pracach archeologicznych, prowadzanych przez WKP latem 1958 roku. Dodatkowym atutem członków WKP był ich „wspaniały” fabryczny sprzęt tlenowy i powietrzny do nurkowania swobodnego pochodzący zza granicy oraz co najważniejsze, wiedza i doświadczenie w nurkowaniu swobodnym popartą dodatkowo uprawnieniami instruktorskimi. Jako, że członkami olsztyńskiej SBP byli w większości asystenci i studenci Wydziału Rybactwa, rozporządzali oni dostępem do świeżych informacji na temat zawad i przeszkód podwodnych zgłaszanych przez zawodowych rybaków z kraju. Posiadali wiedzę o zatopionych obiektach i była to wiedza na „wagę złota” dla podwodnych poszukiwaczy. Mogli też liczyć na pomoc i na zapłatę za wykonaną podwodną pracę przy likwidacji przeszkód od Państwowych Gospodarstw Rybackich.
Czarnym, rozpinanym pod szyją wełniany swetrze nurkował kierownikiem akcji - Leszek Jaworski, członek Sekcji Badań Podwodnych w Olsztynie. W prototypie polskiego suchego skafandra z Legionowa - Mieczysław Kwapisiewicz, a służy pomocą przy ubieraniu Sławek Lebecki. Fot. Muzeum Nurkowania w Warszawie
Gdy były już wiadomo na 100%, że na dnie spoczywa wrak bombowca, ruszyła wspólna akcja dwóch klubów płetwonurków, której oficjalnym powodem miało być usunięciem podwodnej przeszkody, utrudniającej pracę rybakom w połowie ryb sieciami ciągnionymi. Akcja „Stukas” rozpoczęto, według zapisków w kronice NKBP, w dniu 22 sierpnia 1958 roku od przygotowań sprzętu w rybaczówce w Pluskach. Do pomocy przy wydobyciu wraku została zaangażowana brygada rybacka w raz całą flotą łodzi rybackich. Przy pomoc dyrektora PGRyb. Szwaderki - Zygmunta Płaczkowskiego wykonano specjalną drewnianą kratownicę, zaprojektowaną przez płetwonurków, do wydobywania ciężkich elementów wraku. Kierownikiem akcji został Leszek Jaworski, członek Sekcji Badań Podwodnych w Olsztynie. Większość część pracy podwodnej wykonali koledzy z Warszawy, a zwłaszcza Mietek Kwapisiewicz. Najwięcej wysiłku kosztowało płetwonurków wyciągnięcie silnika głęboko zarytego w dno. Wykorzystano do tego konstrukcję na łodziach niewodowych i trzech podnośników o łącznym udźwigu 3,5 tony. Aby wyjąć silnik z wody i załadować go na przyczepę, musiano go parokrotnie podczas holowania, podnosić i opuszczać ze względu na parometrowy zasięg łańcucha w wyciągarkach. Ostatecznie silnik wylądował na brzegu jeziora, gdzie przy pomocy drzewa i … grupy „kibiców” został załadowany naczepę i przetransportowany do Plusk.
Płetwonurkowie do prac wydobywczych wraku samolotu korzystali ze sprzętu rybaków z Plusk. Fot. Muzeum Nurkowania w Warszawie
Echa akcji "Stukas" miały swój wielki oddźwięk w prasie krajowej. Relacje mnie lub bardziej rzetelne ukazały się w kilku gazetach, tygodnikach i miesięczniku. Oto jedna z nich, krótki reportaż z dodatku ilustrowanego do "Życia Warszawy" z 5 października 1958 roku. fot. z archiwum Piotra Płaczkowskiego.
Zagadką były los ofiar katastrofy Ju 87 z lata 1944 roku, którymi byli dwaj niemieccy piloci Luftwaffe. W opisie kolegi Andrzej Zinserlinga jest sugestia, że jedną z nich, w stopniu starszego sierżanta był znany mieszkańcom Plusk,a szczątki żołnierzy zostały zabrane przez niemiecki Czerwony Krzyż. Małe śledztwo w tej sprawie rozwiązał ksiądz Andrzej Wiśniewski, proboszcz parafii Świętego Jana Chrzciciela w Orzechowie. Prochy lotników nadal spoczywają niedaleko Jeziora Pluszne Wielkie. Obaj pochowani zostali, według księgi parafialnej, w dniu 2 września 1958 roku na małym cmentarzu w opuszczonej obecnie wsi Orzechowo. Zapis z księgi mówi o nieznanych lotnikach, którzy zginęli w 1944 roku w katastrofie lotniczej i zostali wydobyci z toni Jeziora Plusznego.
Silników Jumo 211 zbudowano ok. 68000 egzemplarzy. Był stosowany w samolotach bombowych Heinkel He 111 i Junkers Ju 88 większości wersji oraz w bombowcach nurkujących Junkers Ju 87. Silnik z bezpośrednim wtryskiem paliwa do cylindrów i dwubiegową sprężarką, pozwalającą na utrzymanie mocy na dużych wysokościach. Wtrysk paliwa był najważniejszym z zastosowanych w silniku nowatorskich rozwiązań technicznych, podnoszących jego osiągi i walory eksploatacyjne. Stan silnika wydobytego z jeziora Plusznego był wyśmienity. Fot. Muzeum Nurkowania w Warszawie
W kronice NKBP zawarta jest odpowiedz na temat losów wraku samolotu. Aluminiowy kadłub i płatowiec trafił do skupu złomu, silnik został kupiony przez Zakład Maszynoznawstwa Mleczarskiego na WSR w Olsztynie. Łączna kwota uzyskana za wydobyty wrak Ju-87 wynosiła 5 500 ówczesnych złotych polskich. W czasie pracy Andrzej „Cudny” kręcił kamerą film, który potem był parokrotnie pokazywany, a obecnie los tego filmu nie jest znany. W „Akcji Stukas” jako uczestnicy zostali wymienieni:
Warszawski Klub Płetwonurków PTTK
1. Mieczysław Kwapisiewicz
2. Sławek Lebecki
3. Andrzej Zinserling
Sekcja Badań Podwodnych ( przyszłe NKBP) z Olsztyna
1. Leszek Janowicz
2. Mariusz Janowicz
3. Ryszard Bartel
4. Bogdan Draganik
5. Jako „kibic” Jadwiga Hyży
Ten egzemplarz bombowca nurkującego Junkers Ju-87 "Stuka" został wydobyty w 1989 roku z Morza Śródziemnego w pobliżu Saint Tropez z głębokości 90 metrów. Ju-87 (numer 5661) należał do 77. eskadry drugiej grupy. W dniu 29 kwietnia 1943 zderzył się z innym Ju-87 i spadł do Morza Śródziemnego w pobliżu St. Tropez. Strzelec - radiooperator wyskoczył na spadochronie i przeżył. Los pilota jest nieznany. Wrak jest ekspozycją w Auto & Technik Museum w Sinsheim / Niemcy. Fot Wikipedia
29 sierpnia 1958 roku cała ekipa przeniosła się na pobliskie jezioro Łańskie, gdzie według miejscowych rybaków na głębokości 15 metrów znajdował się wrak kolejnego samolotu ! Był to radziecki samolot, który po walce z niemieckim myśliwcem, awaryjnie lądował zimą 1944/1945 roku na lodzie. Akcja poszukiwacza trwała bardzo szybko. Już za pierwszym trałowaniem zlokalizowano zawadę na dnie. Rybacy już wcześniej z tego miejsca wydobyli sieciami owiewkę samolotu. Jak stwierdzili – Andrzej, Mietek i Sławek, którzy zeszli w pierwszym rzucie, na dnie leżał majestatycznie radziecki samolot szturmowy IŁ-2 z czasów II wojny światowej. Wrak wyglądał fantastycznie, płatowiec był bardzo dobrze zachowany, tylko silnik leżał wyłamany obok, w kabinie nie było śladów załogi. Pewnym problem przy pracach był fakt, że nad jeziorem Łański znajdował się tajny ośrodek wypoczynkowy Urzędu Rady Ministrów PRL oznaczony kryptonimem W-1. Teren był ogrodzony i pilnie strzeżony i nosił określenie „Imperium Łańskiego”. Za wejście do lasów należących do ośrodka groziły surowe kary. Prace podwodne wymagały obecności „smutnych panów” oraz specjalnego pozwolenia. W związku z kończącymi się terminami urlopów członków ekipy oraz spadająca temperatura wody i powietrza, postanowiono wydobyć tylko najcenniejszy element wraku - 12-cylindrowy widlasty silnik. Resztę „latającego czołgu” zadecydowano zostawić do następnego lata. Posługując się już sprawdzono przy „Akcji Stukas” metodzie i sprzęcie - wydobyto ciężki silnik lotniczy. Za kwotę 10 000 zł został on zakupiony, jako eksponat, ponownie przez Zakład Maszynoznawstwa Mleczarskiego. Akcję zakończoną 6 września 1958 roku.
Jedna z dwóch stron albumu NKBP z fotografiami dokumentującymi kulis wydobycia silnika wraku samolotu szturmowego Ił-2 z jeziora Łańskiego we wrześniu 1958 roku. fot. archiwum NKBP
Te całe wydarzenie podsumował w kronice NKBP kolega Leszek Jaworski: …”Oprócz doświadczeń w pracach tego typu, uzyskaliśmy rzecz najcenniejszą – przyjaźń z kolegami z warszawskiego Klubu Płetwonurków PTTK. O sumie trzech tysięcy złotych, jaka przypadła nam w udziale po odliczeniu kosztów ekspedycji – chyba nie wypada nam wspominać. Resztę kadłuba „Iła” wyciągnęła ekipa warszawiaków latem1959 roku. Zrezygnowaliśmy z niej w ramach współpracy – na korzyść warszawiaków.”...
Jezioro Pluszne późne lato 1958. Przy wydobywaniu wraku samolotu uczestniczyli płetwonurkowie z Warszawy i Olsztyna, rybacy z Plusk oraz zabierana codziennie miejscowa ludność. Dostanie się do ekipy było ogromnym wyróżnieniem. Na wioskowej plaż, każdego ranka, zbierała się duża kolejka chętnych do wyprawy po wrak samolotu. Fot. Muzeum Nurkowania w Warszawie
Nieopisany wkład w odkurzeniu „Akcji Stukas” wniosła koleżanka Karina Kowalska - Kustosz Muzeum Nurkowania w Warszawie. Karina udostępniła Nurkowej Polsce fragmenty pamiętnika WKPu i wyszperała skany negatywów historycznej wyprawy będących w archiwum Muzeum Nurkowania -Serdeczne dzięki !. Nawiasem mówiąc, Muzeum Nurkowania przechowuje jeszcze niejedną tajemnicę.
Karina przyczyniła się do nawiązania przeze mnie kontaktu mailowego z kolegą Andrzejem. Dopiero w styczniu 2012 roku, będąc na 50 Jubileuszowym Zlocie Instruktorów miałem przyjemność osobiście poznać starszego kolegę, nestora nurkowania w Polsce - Andrzeja Zinserlinga.
Tekst: Paweł Laskowski
Zdjęć: Piotr Kozdryk, Paweł Laskowski, Archiwum Muzeum Nurkowania, Wikipedia, Kronika NKBP.
Artykuły z cyklu "Pluszne Wielkie - jezioro pełne tajemnic" na portalu Nurkowa Polska:
Pluszne Wielkie - jezioro pełne tajemnic - „Betonowe Bomby" cz.1
Pluszne Wielkie - jezioro pełne tajemnic - „Junkers z Plusznego”cz.2
Pluszne Wielkie - jezioro pełne tajemnic - „Most Kopernika" cz.3
Pluszne Wielkie - jezioro pełne tajemnic - „Tannenberg 1914” cz.4
Pluszne Wielkie - jezioro pełne tajemnic - „Zatopione sanie” cz.5
Pluszne Wielkie - jezioro pełne tajemnic – suplement cz.6